Taksówkarze twierdzą, że biznes przestał się im opłacać. Ceny maksymalne są ustalane odgórnie przez ratusz. Od wielu lat nie uległy zmianie. Ostatni raz zostały ustalone w 2011 roku i wynoszą 3 zł za kilometr w pierwszej taryfie, 4 zł w drugiej, 6 zł w trzeciej i 9 zł w czwartej. Za trzaśnięcie drzwiami firmy przewozowe mogą żądać maksymalnie 8 zł.
Zdaniem taksówkarzy, to o wiele za mało, bo stawki były ustalane ponad 10 lat temu i nijak się mają do obecnej rzeczywistości. - Wszystko podrożało: paliwo, opony, samochody. Jeszcze weszły te "Ubery" i jest tragedia – powiedział reporterom „Super Expressu” rozgoryczony pan Stanisław, który jest taksówkarzem od 12 lat. Nie wszyscy są jednak tego samego zdania. - Stawki można podnieść, ale wejście od razu na 6 złotych może odstraszyć klientów. Dlatego kierowcy powinni mieć wybór, czy chcą jeździć za 3 zł czy za 6 zł od kilometra - powiedział pan Andrzej, taksówkarz z 40-letnim stażem. Oczywiście podniesienie cen maksymalnych nie oznacza, że wszyscy będą jeździli po tak wysokich stawkach. Daje to po prostu możliwość ich zwiększenia.
Podwyżka uderzy w warszawiaków?
Czy taka podwyżka jest możliwa i co oznaczałaby dla mieszkańców Warszawy? - Uważam, że podwyżka o 100 procent to zdecydowanie za dużo. Taka zmiana uderzyłaby w portfele mieszkańców. Oczywiście jakaś zmiana jest potrzebna i jestem gotowy do ewentualnych rozmów – powiedział radny Mariusz Frankowski z Komisji Infrastruktury i Inwestycji.
Polecany artykuł:
Taksówkarze złożyli projekt uchwały
Taksówkarze skrzyknęli się i zawiązali 21 kwietnia komitet zrzeszający związkowców, pracowników korporacji i taksówkarzy niezrzeszonych. - "Taksówkarze mają dość pracy za grosze! Czara goryczy się przelała" - złowieszczo napisali w mediach społecznościowych i zapowiadają, że rozpoczęli zbiórkę podpisów pod projektem uchwały podnoszącej ceny maksymalne.