Burmistrz Piotr Zalewski przeszedł samego siebie. Na ostatniej komisji budżetowej 25 maja poinformował radnych, że w dzielnicowej kasie brakuje aż 16 mln zł na edukację. Chwilę później wyjawił im swoje szokujące pomysły - cięcia etatów, m.in. w cenionej szkole integracyjnej, oraz rozwiązanie problemu uczniów powtarzających klasę. - Nie chodzi o to, by dyrektor za wszelką cenę doprowadził, aby ci uczniowie zdawali - zaczął mówić do mikrofonu Zalewski. Po czym wypalił: - Ale żeby zastanowił się, czy nie można temu uczniowi jakoś pomóc, tak aby on nie musiał powtarzać jakiejś klasy, bo to nas też kosztuje.
Radni nie ukrywają, że pomysł burmistrza wprawił ich w osłupienie. - To kompletne kuriozum - mówi Paweł Lisiecki, radny Prawa i Sprawiedliwości. - Zastanawiam się, czy pan burmistrz właśnie w ten sposób przechodził do następnej klasy. To tłumaczyłoby tę absurdalną wypowiedź - dodaje. Burmistrz znalazł też inny sposób na oszczędzanie. Przykład? Szkoła podstawowa przy ul. Białostockiej, gdzie niemal połowa z 500 uczniów korzysta z dodatkowej pomocy logopedów, terapeutów i reedukatorów. We wrześniu może jej nie być, bo burmistrz chce zwolnić większość specjalistów.
Posłuchaj:
- To skandal! Powinni zabrać sobie, a nie dzieciom, o których przyszłość powinni przecież zadbać - denerwuje się Anna Pilarczyk (39 l.), mama uczącego się tam Dominika (11 l.).
Przeczytaj koniecznie: Warszawa. Praga-Północ: Pijacy podpalili kamienicę na libacji
Przypomnijmy: w tym roku Praga znów najgorzej wypadła w corocznym sprawdzianie szóstoklasistów.
Tak burmistrz Pragi-Północ Piotr Zalewski (46 l.) zwracał się do radnych na komisji budżetu 25 maja:
- Bardzo istotnym elementem, nad którym mieli zastanowić się dyrektorzy, jest drugoroczność niektórych naszych uczniów. Nie chodzi o to, by dyrektor za wszelką cenę doprowadził, aby ci uczniowie zdawali, ale żeby zastanowił się, czy nie można temu uczniowi jakoś pomoc, tak aby on nie musiał powtarzać jakiejś klasy, bo to nas też kosztuje.