Fotoreporter "Super Expressu" znów przyłapał burmistrza Wojciecha Bartelskiego z Platformy Obywatelskiej na wożeniu dzieci służbowym samochodem. W poniedziałek rano zaparkował urzędowym nissanem przy Hali Mirowskiej, wysiadł z córeczką i zaprowadził ją przez park do pobliskiej szkoły podstawowej. Dlaczego, choć mógł, nie podjechał pod samą szkołę? Czyżby miał coś do ukrycia?
Chcieliśmy burmistrza zapytać o to osobiście, ale nie pozwolił nawet sformułować pytania. Na wzmiankę o wożeniu dziecka zareagował nerwowo. - Mam umowę z Ratuszem i się ode mnie odczepcie! - wyparował i trzasnął reporterce drzwiami przed nosem.
Grudniowa wpadka burmistrza przyniosła jednak pozytywne efekty. Wówczas Bartelski tłumaczył, że to tylko incydentalne przypadki, że winny się nie czuje, bo przedszkole jest na trasie z jego domu na Muranowie do urzędu.
Burmistrz Śródmieścia jeździ bo może
Dziś urzędowym nissanem wozi dzieci do szkoły czy przedszkola, ale już za pełną wiedzą i przyzwoleniem prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz (62 l.). - Burmistrz ma podpisaną umowę na użytkowanie samochodu służbowego do celów prywatnych do końca roku - informuje rzecznik Ratusza Agnieszka Kłąb. Zgodnie z tą umową raz w miesiącu deklaruje, ile przejeździł w celach prywatnych, i pokrywa koszty eksploatacji samochodu według stawki 0,8 zł za 1 km przebiegu. - Stawka wynika z rozporządzenia Ministerstwa Infrastruktury - wyjaśnia rzeczniczka.
Temat po publikacji "Super Expressu" drąży też radny Śródmieścia Grzegorz Walkiewicz. W interpelacji domaga się on od burmistrza informacji, czy wcześniej rozliczał przejazdy służbowym autem, ile razy korzystał z samochodu do prywatnych celów w 2013 i w tym roku.
Czytaj: Warszawa. Marszałek Adam Struzik o szpitalach: Żeby leczyć, muszą się zadłużać