Pod koniec ubiegłego roku nasi reporterzy uwiecznili Wojciecha Bartelskiego (37 l.), jak jedzie służbowym nissanem z urzędu dzielnicy do przedszkola i odbiera dwójkę dzieci, które wskakują do auta, a burmistrz wiezie je do domu. Wyjaśniał nam, że nie robi nic złego, bo przedszkole przy Dubois jest po drodze do jego domu na Muranowie, nie nadkłada drogi i nie wozi ich po całej Warszawie. A gdy wraca do domu, dzieci przecież "nie będą biegły za samochodem".
Przeczytaj: Burmistrz Śródmieścia wozi dzieci służbową limuzyną!
Jednak po naszym artykule prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz (62 l.) poprosiła burmistrza o wyjaśnienia. Dopiero teraz się z nimi zapoznała.
- Burmistrz przyznał, że taka sytuacja miała miejsce, wyjaśnił powody. I zadeklarował, że za grudzień rozliczy koszty paliwa. Oszacował, że w ubiegłym miesiącu przejechał 15 km w celach prywatnych. Za to burmistrz zobowiązał się zapłacić z prywatnej kieszeni - mówi nam rzecznik Ratusza Agnieszka Kłąb. Ile wyniesie ten rachunek - nie podała. Ale prezydent te wyjaśnienia przyjęła.
Zobacz: Minister Arłukowicz podnosi ceny leków!
Podatnicy nie doczekają się zatem od śródmiejskiego urzędnika słowa "przepraszam". Zwrot kosztów paliwa ma załatwić sprawę. A koledzy burmistrza z Ratusza zaczynają żartować, że teraz dadzą Bartelskiemu służbowego busa - będzie mógł odwozić nie tylko własne, ale i inne dzieci z przedszkola. Burmistrz ma dziś do dyspozycji dwa auta - peugeota, którym kieruje urzędowy kierowca, oraz nissana, którego prowadzi sam. Prywatnego samochodu nie posiada.
Ratusz przygotowuje już szczegółowy regulamin korzystania z urzędowej floty samochodowej. - Ale konkrety będą za kilka tygodni - zapowiada Agnieszka Kłąb.
Dziś auta przysługują urzędnikom na ogólnych zasadach. I takie przypadki jak "podwożenie dzieci" do przedszkola czy z powrotem nie były usankcjonowane. A inni burmistrzowie też wykorzystują służbowe auta do prywatnych celów. Czas zatem, nawet pod koniec kadencji, uporządkować tę sferę nadużyć w Ratuszu i dzielnicach.