Wawerski urząd dzielnicy z burmistrz Jolantą Koczorowską (63 l.) na czele zdaje się nie przejmować koniecznością ograniczania wydatków. Zwłaszcza na własną działalność. Jak gdyby nigdy nic będzie rozdawał intratne zlecenia. Na jednej z posad związanej ze sporządzaniem korekt ZUS zarobić będzie można prawie 11 tys. zł. O kolejne 15 tys. zł wzbogaci się osoba, która przeprowadzi archiwizację dokumentów wawerskiego wydziału zasobów lokalowych. - To naprawdę dobre pensje i w dzisiejszych czasach lekki zbytek - komentuje Maciej Maciejowski (34 l.), radny PiS.
Mieszkańcy Wawra mają podobne odczucia. Tym bardziej że budżety na inne zadania drastycznie pocięto. Na remonty dróg pójdzie w tym roku o ponad 800 tys. zł mniej niż w ubiegłym. - Tak nie powinno być. Stan naszych dróg jest naprawdę straszny, a dzielnica nie robi z nimi prawie nic - mówi Rafał Matulski (36 l.), kierowca z Wawra.
Dlaczego archiwizacją i korektami ZUS nie zajmą się już zatrudnieni urzędnicy, których w samym wawerskim Ratuszu jest ponad 180, a w całym mieście blisko 7500? Tym bardziej że liczba inwestycji, a więc zadań, którymi się zajmują, dramatycznie spadła, więc można gdzie indziej wykorzystać ich umiejętności. Próbowaliśmy o to zapytać. Niestety, zarówno rzecznik urzędu, jak i zastępujący go pracownik oraz burmistrz dzielnicy Jolanta Koczorowska byli wczoraj nieuchwytni.