Do tego przerażającego wypadku na Bielanach doszło w piątek po godz. 11. U zbiegu Żeromskiego i Perzyńskiego na autobus czekało kilkanaście osób. Nagle usłyszeli stłumiony huk, a kilka sekund później zobaczyli pędzącego na nich busa. Dostawczy volkswagen wpadł na przystanek, zmiótł z chodnika wiatę i zatrzymał się dopiero na ścianie sąsiedniego budynku. Niestety, jak się okazało, nie wszystkim udało się uskoczyć przed rozpędzonym samochodem. Pojazd uderzył w dwie kobiety, które trafiły do szpitali. Mimo kilkugodzinnych wysiłków lekarzy ciężej ranna 63-latka zmarła. Druga poszkodowana wciąż przebywa pod opieką medyków, ale jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo.
Jak doszło do tragedii? Jak relacjonowali świadkowie wypadku, taksówkarz kierujący oplem jechał ul. Podczaszyńskiego w kierunku ul. Perzyńskiego. Wjechał na skrzyżowanie z ul. Żeromskiego wprost pod jadącego w kierunku centrum dostawczego volkswagena. Siła uderzenia wypchnęła rozpędzonego busa na przystanek. Według przechodniów to kierowca taksówki wjechał na skrzyżowanie na czerwonym świetle. Niewykluczone, że mężczyznę oślepiło słońce.
- Na razie nie są znane przyczyny wypadku. Na miejscu funkcjonariusze dokonali pomiarów i przesłuchali obu kierowców. Będzie prowadzone śledztwo w tej sprawie - mówi asp. sztab. Tomasz Oleszczuk z Komendy Stołecznej Policji. Obaj kierujący zostali przebadani alkomatem i wiadomo, że byli trzeźwi. Nic im się nie stało.
Zobacz: Nocne Wilki nie wjadą do Polski. Schetyna postawił się Putinowi