Śnieg i spadek temperatury sprawiają, że zima to szczególnie niebezpieczny czas dla osób bezdomnych, które nie mają gdzie skryć się przed chłodem. Strażnicy miejscy kontrolują miejsca przebywania takich osób, dzięki czemu niejednokrotnie uratowali już czyjeś życie. Tak też było i tym razem.
Podczas jednej z przedświątecznych interwencji sprawdzali opuszczone garaże przy ul. Oliwskiej. Nagle usłyszeli głośny huk w pobliskim pustostanie. Natychmiast ruszyli sprawdzić, co się stało. Ze strychu budynku dochodziły czyjeś jęki. Klatka schodowa była częściowo zawalona, więc strażnicy skorzystali z leżącej w jednym z pomieszczeń prowizorycznej drabiny i po chwili w ciemnym kącie pomieszczenia odnaleźli skulonego z zimna 45-latka.
- Jego stan był bardzo zły. Bezdomny nie miał butów, trząsł się z zimna i nie miał świadomości, gdzie się znajduje - relacjonuje Straż Miejska.
Funkcjonariusze okryli przemarzniętego mężczyznę kocem termicznym i monitorując jego funkcje życiowe, wezwali pogotowie ratunkowe oraz straż pożarną, ponieważ dostęp do 45-latka był utrudniony. Następnie wspólnie ze strażakami, za pomocą uprzęży linowej, znieśli mężczyznę na parter.
- Ze względu na stwierdzoną przez ratowników hipoglikemię i hipotermię bezdomny został przewieziony do szpitala. Zdaniem załogi pogotowia mężczyzna miał ogromne szczęście, że usłyszeli go strażnicy miejscy, ponieważ ta noc mogła być jego ostatnią - podaje Straż Miejska.
Ogromne szczęście miał też inny bezdomny, którego strażnicy uratowali w Boże Narodzenie. Funkcjonariusze otrzymali bowiem zgłoszenie o mężczyźnie śpiącym w zsypie śmietnikowym przy ul. Mrocznej. Bezdomny kulił się z zimna. Strażnicy pomogli więc wstać bezdomnemu, wyprowadzili go na zewnątrz i okryli kocem termicznym. Na miejsce interwencji wezwali również karetkę pogotowia, która zabrała wyziębionego mężczyznę do szpitala.