Strażnicy miejscy w poniedziałkowy wieczór tankowali radiowóz na jednej ze stacji benzynowych przy ul. Powsińskiej. Tuż za nimi, przy kolejnym dystrybutorze, zatrzymała się toyota. Kierowca chwilę posiedział w aucie, po czym gdy funkcjonariusze byli odwróceni, wysiadł i poszedł do budynku stacji.
Polecany artykuł:
Po chwili z pawilonu wyszła kobieta, która podeszła do strażników i powiedziała, że jakiś mężczyzna upiera się, że chce zapłacić za paliwo. Problem polegał na tym, że nie nalał on ani kropli do baku swojego auta.
Gdy strażnicy podeszli do zdezorientowanego mężczyzny poczuli od niego woń alkoholu. Bełkotał upierając się, że chce zapłacić za paliwo bo zatankował swoją toyotę.
Strażnicy wezwali policję. Wtedy u delikwenta wybuchł napad furii bo chyba zrozumiał, że ma kłopoty i rozmawia z funkcjonariuszami. Zaczął wymachiwać rękami i przeklinać.
Polecany artykuł:
Strażnicy szybko opanowali atak agresji i przekazali narwańca policjantom, którzy przewieźli go do pobliskiej komendy na Wilanowie. Tam "wydmuchał" 2,5 promila alkoholu.