Cała okolica drży przed potężnym buhajem! Waży tonę i jest nieprzewidywalny
Czy mieszkańcy wsi Krysiaki pod Ostrołęką powinni się obawiać chodzącego luzem byka i innych gospodarskich zwierząt? Poruszają się one po okolicy bez żadnej kontroli i choć nie zdarzyło się, by którekolwiek z nich zaatakowało człowieka, to widmo niebezpieczeństwa cały czas wisi nad miejscowością. Należące do jej mieszkańca Stanisław Ż. byki i krowy wchodzą na drogę, nie robiąc sobie nic z przejeżdżających samochodów, a dodatkowo niszczą uprawy. Jak informuje program "Alarm" emitowany na antenie TVP, mieszkańcy boją się szczególnie 13-letniego byka, który waży ok. tonę, twierdząc, że jest "nieprzewidywalny". Ich zdaniem niewiele trzeba, by potężne zwierzę wyrządziło krzywdę, choćby nieświadomie, nie tylko na polu, ale np. zagrażając zdrowiu i życiu człowieka.
- Pierwsze zgłoszenie w tej sprawie otrzymaliśmy ok. 1,5 roku temu - mówi komisarz Tomasz Żerański, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Ostrołęce. - Od tego czasu pojawiały się kolejne telefony, a funkcjonariusze komisariatu w Myszyńcu wielokrotnie interweniowali na posesji 73-letniego mężczyzny. Z uwagi na to, że to schorowana osoba, nasze apele niewiele dały, bo zwierzęta cały czas chodziły po okolicy i nie były odpowiednio zabezpieczone. Nie mieliśmy wyjścia i skierowaliśmy wnioski do sądu o ukaranie seniora, z czego ostatni zawiera 9 zarzutów. Poinformowaliśmy też o wszystkim Urząd Gminy w Myszyńcu - kończy.
Jak informuje "Alarm", po okolicy wałęsały się również należące do Stanisława Ż. psy, które miały atakować kury i kaczki jego sąsiadów. Dwa z nich zostały ostatecznie odebrane mężczyźnie przez Fundację dla Zwierząt Judyta - były skrajnie niedożywione. Prokuratura w Ostrołęce umorzyła już jedno postępowanie dotyczące 73-latka, nie stwierdzając, by celowo i świadomie zaniedbywał zwierzęta, ale po wpłynięciu kolejnego zawiadomienia śledczy wystąpili z wnioskiem do tamtejszego sądu o ubezwłasnowolnienie mieszkańca Krysiak. Biegli psychiatrzy mają teraz przebadać seniora i wydać w tej sprawie opinię. Wszystkie osoby zajmujące się sprawą podkreślają jednak, że Stanisław Ż. kocha swoje zwierzęta i nie wyobraża sobie bez nich życia. Działania organów ścigania pokazują, że niestety będzie musiał.