"Chciałbym wykonać te same akrobacje, odczuć te same przeciążenia co w Top Gunie"
Historię Patryka Sandacha warto rozpocząć od delikatnego powrotu do czasów jego dzieciństwa. Jako nastolatek strasznie bał się wysokości. – Kiedy miałem kilkanaście lat, pojechałem do wesołego miasteczka, gdzie były rollercoastery. Nie byłem w stanie wejść na najkrótszą kolejkę, najmniejszą karuzelę, jednak mimo tego od dzieciństwa fascynowały mnie pokazy lotnicze – opowiadał Patryk.
Pierwsze przełamanie strachu miało miejsce, kiedy Patryk miał 18 lat.
– Albo się przełamię, albo umrę – powiedział krótko. Udało mu się skoczyć na bungee i od tamtej pory jego strach przed wysokością przestał być ograniczeniem. Zaczął brać udział w kursach spadochronowych, szybowcowych, wszystko po to, by na końcu zamarzyć o czymś „nie z tej ziemi”.
– Po obejrzeniu najnowszego Top Gun stwierdziłem, że wszystkie akrobacje z filmu chciałbym przeżyć na swojej skórze. Dosłownie. Chciałbym wykonać te same akrobacje, odczuć te same przeciążenia – opowiada Patryk.
Z pomocą przyszła firma Katalog Marzeń, która pomogła zrealizować mu jego wielkie marzenie. Na pokładzie pojawiła się również Fundacja Biało-Czerwone Skrzydła, która udostępniła swoje 48-letnie cywilne TS-11 Iskry. W projekcie wzięła udział również firma KABA z Bydgoszczy, która zaprojektowała specjalne obudowy do kamer sportowych. To na nich został nagrany film, który niedługo będziemy mogli obejrzeć.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: LPR ma swój własny odrzutowiec! Wyjątkowy samolot za 65 mln zł [ZDJĘCIA]
Zapraszamy do obejrzenia krótkiego traileru!
„Twoje stery, lecisz”
– Po dwóch tygodniach przygotowań zobaczyliśmy się na lotnisku i… polecieliśmy. Gdyby nie pilot kilkukrotnie bym odleciał. Przeciążenia sięgające 6G robią swoje. Dwa razy byłem na granicy. Widziałem czarny tunel i białe światełko – śmieje się Patryk. – Wykonaliśmy wszystkie akrobacje, które zostały zaprezentowane w filmie i dodaliśmy również coś od siebie – dodał.
Sam lot z doświadczonym pilotem – Piotrem Maciejewskim – nie był taką frajdą, dopóki mężczyzna nie podniósł rąk do góry. – Pilot zapytał mnie tylko, czy trzymam mocno drążek. Odpowiedziałem, że tak. W tym momencie krzyknął „Twoje stery, lecisz” – opowiada Sandach. – Wykonałem kilka łagodniejszych manewrów i zakrętów po to, by chwilę później wylądować na lotnisku – dodał.
Pierwsze odczucia Patryka pojawiły się dopiero dwa dni później. – Szczerze, to był najlepszy dzień mojego życia. Bezapelacyjny numer jeden. Co ciekawe, mam pewien plan, który również jest związany z lotnictwem. To coś, co może zastąpić aktualnego zwycięzcę w moim rankingu szalonych rzeczy. Zostawmy to jednak na kolejną rozmowę – skończył.
CZYTAJ TEŻ: Tajemniczy samolot lata i buczy nad Warszawą! Co się dzieje?!
Polecany artykuł: