W miniony piątek, tuż przed świętem zmarłych, do banku PKO BP przy ul. Sienkiewicza, przyszedł 93-letni pan Andrzej, który chciał wypłacić 50 tys. złotych. Jego nerwowe zachowanie nie umknęło uwadze czujnych pracowników banku. Szybko wyszło na jaw, że senior padł ofiara oszustów skutecznie wpływających na jego uczucia. - Podejrzenia pracowników placówki wzbudziło nerwowe zachowanie 93-latka i fakt, że przez cały czas rozmawiał przez telefon. Spytany, po co mu tak duża suma pieniędzy odpowiedział, że na kaucję w związku z zatrzymaniem znajomej za spowodowanie wypadku drogowego - wyjaśnił podinsp. Robert Szumiata ze śródmiejskiej policji.
Pracownicy banku na spokojnie wyjaśnili starszemu mężczyźnie, że najprawdopodobniej padł ofiarą oszustwa. Następnie o całej sytuacji powiadomili policję. Mundurowi nie tracili czasu i natychmiast wkroczyli do akcji. - Policjanci przyjechali pod wskazany adres placówki i poinstruowali 93-latka, jak ma dalej postępować organizując jednocześnie zasadzkę na rzekomego kuriera, który miał przyjść, odebrać gotówkę z mieszkania swojej ofiary - przekazał podinsp. Szumiata.
Kiedy niespodziewający się problemów Bartosz G. zapukał do drzwi mieszkania i wszedł do przedpokoju, został przez policjantów obezwładniony i zatrzymany. - 20-latek przyznał się, że udziału w przestępstwie. Za odebranie i przekazanie pieniędzy dalej miał dostać 5000 złotych. Na wniosek prokuratury sąd zdecydował już o tymczasowym aresztowaniu mężczyzny na trzy miesiące - wyjaśnił podinsp. Szumiata. Grozi mu do 8 lat więzienia.
Niestety, zatrzymany 20-letni Bartosz G. był zaledwie "odbierakiem" łasym na szybki i łatwy zarobek. Mózgi całej akcji nadal pozostają na wolności. To oznacza, że seniorzy w dalszym ciągu narażeni są na ich perfidne działanie.