PADŁY SZOKUJĄCE SŁOWA

Chcieli upiec Leosia i rzucić go psom na pożarcie. Wstrząsające zeznania po morderstwie 4-latka

2024-02-01 5:30

Przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga ruszył proces dotyczący śmierci 4,5-letniego Leosia, którego zwłoki znaleziono 26 października 2022 roku. Maluszek został zakopany w płytkim grobie w lesie pod Garwolinem i zalany warstwą betonu. Na ławie oskarżonych usiedli: mama chłopczyka − Karolina (20 l.) i jej partner Damian (20 l.). Na pierwszej rozprawie, która miała miejsce w środę, 31 stycznia przyznali, że chcieli zbezcześcić ciało dziecka w jeszcze bardziej porażający sposób. Bali się, że nikt nie uwierzy w wypadek malca.

Zabili i zakopali 4-letniego Leosia w płytkiej mogile. Stanęli przed warszawskim sądem

We wtorek (31 stycznia) Damian G. i Karolina W. zostali doprowadzeni z aresztu przed sąd przy ul. Poligonowej na pierwszą rozprawę. Prokurator Kamil Żmudziński zarzuca im, że wspólnie i w porozumieniu w sierpniu 2022 roku w Górkach pod Garwolinem pozbawili życia 4,5-letniego Leona, działając ze szczególnym okrucieństwem. Grozi im za to dożywocie.

Karolina i Damian zakopali Leosia w lesie i zalali dół betonem. Ruszył proces …

W tej sprawie jest bardzo wiele pytań, na które trudno odpowiedzieć. Wszystko zaczęło się od zgłoszenia wówczas 63-letniej babci Leona. Od dłuższego czasu nie miała kontaktu ze swoim ukochanym wnuczkiem. Zaniepokojona zawiadomiła o wszystkim policję. Po jakimś czasie policji udało się odnaleźć Karolinę i Damiana. Wtedy mundurowi dokonali makabrycznego odkrycia. Zwłoki chłopca od miesięcy leżały zakopane za domem.

Bardzo żałuję tego co się stało. Dziś postąpiłbym inaczej – kajał się Damian G. przed sądem i opowiadał o tym, co stało się w domu. Mężczyzna szykował dziecku kąpiel, nalał wrzątku do brodzika na wysokość ok. 7 cm i zszedł do piwnicy. − Rury przeciekały więc poszedłem sprawdzić piec. Wtedy usłyszałem krzyk. Leon się poparzył, miał czerwone plecy, ręce i nogę. Wyskoczyły mu bąble. Kładliśmy go na brzuchu bez ubrania, schładzaliśmy wodą, myślałem, że wydobrzeje. Nie wiedziałem, że można od tego umrzeć – tłumaczył Damian.

Wstrząsające zeznania po morderstwie 4-latka. „Chciała wyrzucić dziecko do Wisły”

Po kilku dniach Leoś zaczął wymiotować. − Przybiegła Karolina i powiedziała, że coś się dzieje z Leonem. Zabrałem go do zimnej wody, był cały blady. Pod prysznicem zachowywał się jak guma. Nagle przestał oddychać. Ruszyłem z resuscytacją. Jak robiłem usta usta to mi zwymiotował w twarz. I już ani razu się nie ruszył… Okryłem go w kocyk – relacjonował oskarżony 19-latek. I przyznał, że z Karoliną spanikowali. Uznali, że nikt nie zrozumie, że to był wypadek i że odbiorą im drugie dziecko – malutkiego Maksa. Więc postanowili, że dziecko… zniknie.

Karolina na początku chciała wyrzucić dziecko do Wisły. Później upiec i dać do zjedzenia psom. Ostatecznie zgodziłem się, że zakopiemy Leona w lesie – zeznania Damiana brzmiały wstrząsająco. On kopał dół nieopodal domu, w którym wynajmowali mieszkanie, przy lesie. Karolina patrzyła. − Kolejnego dnia zalałem dół betonem, żeby zwierzęta nie odkopały ciała – oświadczył 20-latek.

Karolina W. odmówiła składania wyjaśnień przed sądem. − Byłam głupia, zakochana. Chciałam chronić Damiana. Dlatego nie wezwaliśmy karetki – zeznała Karolina W. w śledztwie. Sędzia Marek Dobrasiewicz przeczytał tylko jej zeznania. Nie zaprzeczyła. − W przypadku Karoliny na pewno nie można mówić o zabójstwie. A tym bardziej o zabójstwie ze szczególnym okrucieństwem w zamierzonym celu − broni oskarżonej adwokat Tomasz Sięka

Babcia oskarżonej występuje przed sądem w charakterze oskarżyciela posiłkowego. − To ja zgłosiłam zaginięcie prawnuka i zarządziłam poszukiwania – mówiła przed sądem 65-latka. Dzięki temu, że kobieta zainteresowała się, że tak długo nie widzi wnuka, odnaleziono zwłoki Leosia. Sekcja wykazała, że umarł tydzień po poparzeniu.

Sonda
Jaka kara powinna być za morderstwo?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki