Chopin dla ambitnych czy festyny w dzielnicach?

2015-12-09 3:00

Wieczorki jazzowe czy festyny w dzielnicach? Koncerty muzyki Chopina czy "Wianki nad Wisłą"? Centra handlowe czy rodzinne spotkania na bulwarach nad Wisłą? Gdzie i jak warszawiacy będą spędzać wolny czas za 15-20 lat?

Dofinansowanie kultury czy kreowanie nowych miejsc spotkań to istotne zadania na kolejne lata dla stołecznego samorządu. Urzędnicy - planując już dziś przedsięwzięcia na kolejne lata - muszą wziąć pod uwagę tendencje demograficzne. A wszystko wskazuje na to, że po 2030 roku będzie w stolicy mniej dzieci, a dużo więcej osób starszych. To z myślą o nich powinno powstawać więcej nowych ośrodków, instytucji czy po prostu ofert zajęć.

Młodzieży w Warszawie zawsze będzie dużo - gwarantują to liczne uczelnie. I studenckie nawyki raczej się nie zmienią - młodzi ludzie jako miejsca spotkań zawsze będą wybierać kluby, puby i dyskoteki, a w ciągu dnia aktywny tryb spędzania wolnego czasu - na rowerze czy siłowni.

- Wiążę bardzo duże nadzieje z rozwojem terenów nad Wisłą. To powinno być w przyszłości prawdziwe towarzyskie centrum Warszawy, nadające jej niepowtarzalny charakter - ocenia aktor i karateka Robert Moskwa. - Bulwary nad rzeką mają gigantyczny potencjał i trzeba go w końcu wykorzystać. Nie mogą pozostać betonową pustynią!

To, że pustyni już nad Wisłą nie będzie, gwarantują kolejne instytucje: po Centrum Nauki Kopernik na kolejne lata chce się tam zainstalować Muzeum Sztuki Współczesnej. Co prawda z tymczasowym pawilonem, ale - jak wiadomo - prowizorki są trwałe. Jeśli do parku fontann dojdą drobniejsze inicjatywy: kawiarnie, kluby z dobrą muzyką, miejsca do rodzinnych gier plenerowych, marzenie Roberta Moskwy - i nie tylko jego - o duchu stolicy zbliżonej do Wisły może się spełnić.

Zdaniem miejskich aktywistów za kilka, kilkanaście lat w stolicy będzie więcej takich towarzyskich zagłębi, jak dzisiejszy plac Zbawiciela czy ulica Mazowiecka. Wśród nocnych klubów powstaną też miejsca na potańcówki i spotkania dla starszych. Bo jak oceniają socjologowie, dzisiejsze pokolenie 40-latków tuż przed emeryturą też będzie aktywne i żądne atrakcji.

- Przyszłość myślenia o Warszawie leży w dobrych stosunkach, wzajemnym zaufaniu i współpracy urzędników i miejskich aktywistów. Tych drugich będzie coraz więcej i istotne jest to, by byli słuchani przez decydentów - ocenia miejska aktywistka Joanna Erbel. - To przedstawiciele tzw. ruchów miejskich będą zmieniać w dużej części Warszawę. Bo powinni być obecni w każdych grupach - od kupców z bazaru przez przedsiębiorców nawet po deweloperów. Dobrym kierunkiem myślenia o miejscach spotkań jest tworzenie w każdej dzielnicy takiego małego centrum, które integrowałoby lokalną społeczność i zaspokajało potrzeby zakupów, rozrywki, odpoczynku i rekreacji. To one przejmą funkcję dzisiejszych centrów handlowych - uważa Erbel.

Ciągłym dylematem władz jest też finansowanie konkretnych przedsięwzięć kulturalnych. Czy w przyszłości Ratusz powinien stawiać na finansowanie tzw. kultury wysokiej, czy masowych, popularnych przedsięwzięć? Nie da się na to odpowiedzieć jednoznacznie. - Najlepszym wyjściem byłoby wypośrodkowanie tego - ocenia Robert Moskwa. Duża część warszawiaków świetnie bawi się przecież na imprezach typu "Wianki nad Wisłą" i na dzielnicowych festynach. Nieco mniej nie wyobraża sobie życia bez wyjścia do filharmonii czy teatru albo obejrzenia najnowszej wystawy. Zadaniem samorządu jest zaspokoić potrzeby obu tych grup.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają