Kacperek Boruta początkowo rozwijał się prawidłowo. - Wkrótce jednak zaczęły pojawiać się pewne sygnały ostrzegawcze. Każdy rodzic zna uczucie oczekiwania na osiągnięcie kolejnego kamienia milowego w rozwoju fizycznym dziecka. U nas te chwile przychodziły z opóźnieniem… Neurolog wskazał niepokojące symptomy – obniżone napięcie mięśniowe, brak odruchów głębokich, drżenie rączek. Podjęliśmy więc działania – lekarze, rehabilitacja, badania - pisze zrozpaczona matka.
Wynik badań brzmiał jak okrutny wyrok dla dziecka i jego rodziców: rdzeniowy zanik mięśni (SMA). Oznacza to, że w Kacperku tyka bomba z opóźnionym zapłonem, która krok po kroku odbiera mu siłę w mięśniach, także sercu i przeponie odpowiedzialnej za oddychanie.
Nadzieją dla Kacpiego jest terapia genowa w USA. Jednak są dwa warunki: żeby z niej skorzystać, dziecko nie może skończyć dwóch lat. No i trzeba za nią zapłacić DWA MILIONY dolarów! Oznacza to, że trzeba zebrać ogromną sumę pieniędzy, a nie ma wiele czasu - tylko do końca marca!
Jest oczywiste, że rodzice dziecka nie mają takich pieniędzy i błagają o pomoc. Trwa już zbiórka na stronie siepomaga.pl, dzięki której dotychczas zebrano blisko połowę z potrzebnych blisko 9 mln złotych. Ale póki czasu, póty nadziei! Pomóżcie!