W takich sytuacjach liczy się przede wszystkim czas i opanowanie. Funkcjonariusze operacyjni wydziału mienia jechali właśnie mostem Poniatowskiego w kierunku Śródmieścia, gdy stali się świadkami sytuacji, która mogła skończyć się tragicznie. - Zauważyli, że po drugiej stronie Alei Poniatowskiego, wzdłuż jezdni w kierunku Pragi Południe, przez barierki mostu przewieszona jest dziewczynka. Wszystko wskazywało na to, że może zrobić sobie krzywdę - przekazała nadkom. Joanna Węgrzyniak z południowopraskiej policji.
Funkcjonariusze natychmiast ruszyli na pomoc. Każda sekunda była na wagę złota. 14-latka w każdej chwili mogła puścić barierki i rzucić się w rwącą toń Wisły. - Błyskawicznie, bezpiecznie, ale też spokojnie, z zapewnieniem dziewczynce najwyższego możliwego w tej sytuacji poczucia bezpieczeństwa, zdjęli ją i się nią zaopiekowali. Na miejsce wezwali załogę pogotowia ratunkowego oraz ojca dziewczynki - wyjaśniała nadkom. Węgrzyniak. Nastolatkę udało się uratować, nim doszło do najgorszego.
Polecany artykuł:
Nadkom. Joanna Węgrzyniak zaznaczyła, że nie była to zwykła interwencja dwóch policjantów. - Obaj funkcjonariusze są ojcami, jeden ma niewiele młodszą córeczkę, drugi dwóch synów, z których młodszy urodził się dosłownie miesiąc temu. Dla każdego z nich było to więc coś znacznie ważniejszego i trudniejszego niż tylko mechaniczna reakcja, działanie, interwencja. Takie sytuacje pozostaną z policjantami już na zawsze - przekazała.