Matka i córeczka, których ciała wyłowiono z Narwi w rejonie Pułtuska, mieszkały w jednej z pobliskich wsi. Najpierw dostrzeżono zwłoki dziecka. Jak podał Polsat News, 6-latka była lekko ubrana. Nie miała przy sobie żadnych dokumentów. Pięć godzin później w innej lokalizacji, nie oddalonej znacząco od miejsca odnalezienia ciała dziewczynki, wyłowiono z rzeki nieżyjącą już 39-latkę. Ustalono, że do śmierci obu tych osób doszło maksymalnie kilkanaście godzin wcześniej. Służby potwierdziły już, że zdarzenia są powiązane. Niestety, doszło do rodzinnej tragedii. Jak informuje lokalny portal Pultusk24.pl, wiele wskazuje na rozszerzone samobójstwo matki i córki. Polsat News przekazał, że 39-latka miała jeszcze dwoje dzieci. Przebywały one w domu pod opieką ojca. Kobieta z 6-letnią córeczką miała pojechać autem do krewnych. Jej samochód znaleziono na parkingu, nieopodal Narwi.
Sprawą zajmuje się już policja i prokuratura. Trwa wyjaśnianie szczegółowych okoliczności tragedii. Wyników sekcji zwłok 6-letniej dziewczynki oraz jej matki należy spodziewać się na początku nadchodzącego tygodnia.
Do tematu będziemy wracać na łamach portalu www.se.pl.