Sobota, godzina 6 rano, w miejscowości Kacice wędkarz wyławia dryfujące po Narwi zwłoki dziewczynki. To 6-letnia Gabrysia. Cztery godziny później, kolejnego makabrycznego odkrycia dokonują wędkarze pływający po tych samych wodach, kilka kilometrów dalej, w Strzyżach. To tam wypłynęło ciało kobiety – 39-letniej Magdy K. Ich auto policjanci odnajdują zaparkowane pod komendą straży miejskiej w Pułtusku. Dosłownie kilka minut piechotą od tzw. Mostu Świętojańskiego, czyli kładki pieszej nad rzeką Narew. Według monitoringu kobieta przyjechała na miejsce z córką o 4 nad ranem i powędrowała w kierunku mostu. Potem ślad się urywa. Ciała nie miały żadnych obrażeń. Prokuratura prowadzi śledztwo z podejrzeniem samobójstwa. Wszystko na to wskazuje. Kobieta razem z córką wskoczyła do wody? A może zepchnęła ją najpierw i skoczyła za nią? Jedno wiemy na pewno... to potworny dramat, który rodzina przeżywa już po raz drugi. Dlaczego? Jak dowiadujemy się od sąsiadów zmarłych, w 2004 roku mama Magdy również popełniła samobójstwo.
Zobacz także: Magda utopiła siebie i maleńką Gabrysię w Pułtusku. Kilka lat temu powiesiła się jej matka
- Matka się powiesiła. Ojciec jest chory na głowę i w dodatku leżący. Córka więc też musiała mieć problemy. To już chyba ma się w genach – powiedziała w rozmowie z "Super Expressem" jedna z sąsiadek rodziny.
Tragedia w Pułtusku. Magda i mała Gabrysia wyłowione z Narwi
A rodzina duża. W nowo wybudowanym domu został Cezary – ojciec, i jeszcze dwójka dzieci.
- Jedno chodzi do ósmej klasy, a drugie do piątej. Tata był kiedyś klawiszem w więzieniu. Potem postanowił otworzyć tartak u siebie na podwórku. Gabrysia dopiero chodziła do przedszkola. Codziennie Magda podwoziła wszystkie dzieci na przystanek autobusowy, a sama jechała do pracy do banku. Nic nie wskazywało na to, żeby coś było w tej rodzinie nie tak – dodała inna sąsiadka.
Według proboszcza tamtejszej parafii rodzina co niedzielę chodziła do kościoła.
- Od jakiegoś czasu nie widziałem jednak na mszy Magdy. Możliwe, że leczyła się u psychologa. To ogromna tragedia – stwierdził ks. Roman Mosakowski.
Przeczytaj: Pułtusk. Ciała kobiety i dziecka wyłowione z Narwi. Ustalono ich tożsamość!
Po przeprowadzonej sekcji ciała mamy i małej córeczki zostaną w końcu wydane rodzinie. Ta na razie nie jest w stanie pozbierać się po tragedii. Czarna skoda wciąż nie została odebrana przez ojca z Pułtuska. Auto nadal stoi obok mostu. Do domu przyjeżdżają bliscy i krewni by wesprzeć zrozpaczonego Czarka.
- Mężczyzna potwierdził tożsamość zmarłych. Dalsze czynności musiały jednak zostać wstrzymane ze względu na jego zły stan psychiczny – powiedziała „Super Expressowi” Monika Kosińska-Kaim z prokuratury rejonowej w Pułtusku.