Wystawa dzieł Zdzisława Beksińskiego w Centrum Praskim Koneser już od godz. 10 w sobotę zaprasza pierwszych chętnych. Część z tych blisko 70 dzieł nigdy jeszcze nie była pokazywana publicznie, gdyż znajduje się w zbiorach prywatnych. Obrazy jechały do Warszawy z Muzeum z Sanoka, któremu artysta zapisał w testamencie swoje dzieła. Jechały w kolumnie kilku samochodów z liczną obstawą, jak prawdziwe klejnoty narodowe. Ogrom tych dzieł poraża. Kto oglądał film "Ostatnia rodzina", ten wie, że Beksiński tworzył te wielkie obrazy w komunistycznej, zagraconej klitce, przy ogłuszającej muzyce. Sam mistrz mówił, że metr kwadratowy wystarczy dla wyobraźni. A wyobraźnię miał nie z tej ziemi! W tych obrazach jest wszystko, co tkwi w duszy człowieka. Lęki, samotność, cierpienie, przemijanie, strach przed śmiercią. "Maluję śmierć, by choć przez chwilę o niej zapomnieć" - tłumaczył Beksiński.
- Nigdy wcześniej, poza Muzeum Historycznym w Sanoku, nie pokazano tylu obrazów Zdzisława Beksińskiego w jednym miejscu – mówi Kamil Śliwiński, koordynator wystawy.
Wystawa „Beksiński w Warszawie” czynna jest w weekend w godz. 10-21. W dni powszednie
Poniżej przypominamy jak zginął ten wielki artysta...
Oglądając obrazy Beksińskiego na wystawie "Beksiński w Warszawie" z powtarzającym się motywem śmierci nie sposób nie pamiętać, jak on sam zginął...
W tym roku minęła 16. rocznica śmierci Zdzisława Beksińskiego. Jego ciało znaleziono na balkonie, w mieszkaniu przy ulicy Sonaty w nocy z 21 na 22 lutego 2005 roku, na kilka dni przed jego 76. urodzinami. Został zamordowany. Zabójca zamknął za sobą drzwi, częściowo przekręcił klamkę. W przedpokoju był rozgardiasz, jakby po szamotaninie. Na podłodze, na meblach rozmazane ślady krwi. A Beksiński ufał tylko najbliższym, nie wpuściłby do mieszkania nieznajomego…
W naszej GALERII przypominamy zdjęć z dnia śmierci Zdzisława Beksińskiego i kilka wstrząsających obrazów, które można oglądać na wystawie w Koneserze.
Tych, z którymi się nie przyjaźnił, Zdzisław Beksiński przyjmował w stroju wizytowym. Przy bliskich był ubrany na luzie. Gdy znaleziono go martwego, miał na sobie szorty i koszulę z krótkim rękawem… Zamordował go 19-latek z Wołomina, syn mężczyzny, który dla Beksińskiego od lat pracował. Zabójca zadał siedemnaście pchnięć nożem!
Gdy malarz już nie żył, zabójca razem ze swoim 16-letnim kuzynem wynieśli ciało na balkon i usiłowali zatrzeć ślady. W 2006 roku zostali skazani. Morderca na 25 lat, kuzyn, za „psychiczną pomoc w zabójstwie” - na 5 lat pozbawienia wolności. W 2007 roku sąd ostatecznie utrzymał w mocy wyrok.
Tak zamordowano malarza, w którego pracach śmierć i to, co z nią związane, były najważniejszym motywem...
Izabela Kraj, Ewa Japał-Pac