Jak zatruł się Dawid Głuszniewski
- Zawsze sobie coś tam gotował. Potrafił zrobić coś z niczego i bardzo chciał zostać kucharzem, ale grzybów, nawet ze sklepu, nigdy nie chciał tknąć - opowiada, łkając pani Marzena.
Dawid trafił na oddział zakaźny szpitala w Ciechanowie, ale ponieważ w niedzielę było z nim już bardzo źle, śmigłowiec zabrał go do Centrum Zdrowia Dziecka. Lekarze umieścili go pod aparaturą, która oczyszcza jego organizm z toksyn i podtrzymuje pracę zatrutej wątroby. Od tamtej pory czekają na dawcę organu. - Modlę się, żeby on z tego wyszedł - mówi załamana mama Dawida.
16-letni Dawid walczy o życie na oddziale intensywnej terapii w Centrum Zdrowia Dziecka w Międzylesiu. Jeszcze we wtorek był przytomny, bo lekarze chcieli móc kontrolować, czy toksyny nie atakują jego układu nerwowego. Jednak wczoraj wprowadzili go w śpiączkę.
- Stan chłopca się pogorszył. Wcześniej prosiliśmy o wątrobę zgodną z jego grupą krwi, teraz czekamy już na jakąkolwiek wątrobę - mówi Paweł Trzciński, rzecznik CZD, i dodaje, że pilnie potrzebna jest również krew dla Dawida.
- Chłopiec ma bardzo rzadką grupę krwi A Rh-, której zaczyna brakować. Apelujemy do osób mogących pomóc, by zgłaszały się do centrum krwiodawstwa - mówi.
O to samo błaga zrozpaczona mama Dawida, Marzena Głuszniewska (43 l.), która wciąż nie może sobie darować, że feralnego piątkowego popołudnia wyszła z domu. Gdy była na spacerze z psem, Dawid (16 l.) postanowił usmażyć sobie z kiełbasą grzyby, które wcześniej nazbierali i przynieśli mu koledzy. Niestety, były wśród nich muchomory.