Takich korków na Wale Miedzeszyńskim nikt nie widział od dawna. O godz. 9 pędząca w kierunku Pragi-Północ ciężarówka marki Mercedes nagle zjechała na lewy pas i z impetem uderzyła w filar mostu Łazienkowskiego. Kabina wozu została totalnie zmiażdżona, a samochód na dobre zakleszczył się pod mostem. Dlatego na pomoc wezwano straż, która musiała sposobem usunąć wrak z jezdni. - Użyliśmy do tego specjalnego dźwigu z holownikiem - relacjonuje Nikodem Kiełbowicz z biura prasowego stołecznej straży pożarnej.
Jak doszło do wypadku? - Kierowca próbował tłumaczyć, że inny samochód zajechał mu drogę - opowiada asp. Robert Opas z biura prasowego Komendy Stołecznej Policji. Ale pirat długo nie utrzymał swojej wersji wydarzeń i w końcu przyznał funkcjonariuszom, że to on jest winny zdarzeniu. - Otrzymał mandat w wysokości 250 złotych, bo nie dostosował prędkości do warunków na drodze. Mandat został przez niego przyjęty - dodaje asp. Robert Opas. Wał Miedzeszyński odetchnął dopiero po godz. 11, kiedy rozbity mercedes został usunięty z ulicy. Do tego czasu na trasie utworzył się gigantyczny zator. Samochody stały w nim już na wyjeździe z Otwocka.