Po południu we wtorek na teren stacji benzynowej wpadł ciemnozielony, dostawczy citroen. Tak szybko, że kierująca samochodem kobieta nie zdołała wyprowadzić go na prostą i auto... przewróciło się na dach.
Wszystko wyglądało naprawdę strasznie, jednak obyło się bez poważnych obrażeń. Kobieta, najwyraźniej w szoku, sama wysiadła z wozu przez wybite boczne okno. Jednak kiedy na miejscu było już pogotowie, lekarze uznali, że powinna trafić do szpitala na obserwację. Na miejscu natychmiast pojawili się też policjanci.
- Wszystko wskazuje na to, że kierująca citroenem straciła panowanie nad autem i z tego powodu dachowała. Ale to wstępna wersja wydarzeń - tłumaczy asp. Mariusz Mrozek (40 l.) ze stołecznej policji.
Jednak z relacji świadków wynika, że drogę citroenowi zajechał skuter. Możliwe, że kobieta zauważyła go w ostatniej chwili i żeby uniknąć zderzenia, gwałtownie skręciła kierownicą. Skuterzysta odjechał jednak z miejsca wypadku. Autem ostatecznie musieli zająć się strażacy. Zabezpieczyli wyciekające płyny i za pomocą pasów i liny postawili auto na koła. Później odebrał je właściciel.