Zdanie ”Trzaskowski szuka COVID w ściekach” nie brzmi może rewelacyjnie. Powiedziałabym, że brzmi dość ryzykownie pod względem medialnym. Zwłaszcza, że po dwóch awariach oczyszczalni ścieków Czajka, w pierwszych dwóch latach prezydentury Rafała Trzaskowskiego, połączenie „ścieki” i „Trzaskowski” nie kojarzyło się pozytywnie. Dlatego uśmiechnęłam się z lekkim zdziwieniem, gdy wchodząc na ostatnie spotkanie prezydenta z dziennikarzami w ratuszu przeczytałam na ekranie tytuł prezentacji: „Warszawa bada COVID w ściekach”. Naprawdę? Nie macie obaw o wizerunek? - dopytałam. Odpowiedziało mi zaskoczone spojrzenie. - Czy po awarii Czajki mamy w ogóle nie mówić o ściekach? Ma to być temat tabu? Z awariami sobie poradziliśmy, poradzimy sobie z negatywnymi skojarzeniami – usłyszałam w odpowiedzi od współpracowników prezydenta Warszawy.
Chwilę później zrozumiałam, że prezydent Rafał Trzaskowski już odegnał widmo, że jego prezydentura w stolicy będzie się kojarzyć wyłącznie ze ściekami. Można wręcz powiedzieć, że oswoił ścieki, nadając im rangę naukowego eksperymentu. To nie żart.
Komisja Europejska zaleca, by krajowe strategie wykrywania COVID-19 były systematycznie uzupełniane o monitoring ścieków. Ale w Polsce temat dopiero raczkuje. Warszawa znów pokazuje wielu innymi miastom, że można sobie radzić bez rządowej strategii, poza stolicą ścieki bada m.in. Trójmiasto czy Lublin.
Miejskie Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji na polecenie prezydenta Warszawy od marca wysyła próbki warszawskich ścieków pod kątem obecności wirusa SARS-CoV-2. Wyniki mogą zaskakiwać! Co ciekawe, natężenie zawartości wirusów pokrywa się z danymi zachorowań podawanymi przez resort zdrowia, a nawet lekko je wyprzedza. Wyniki uzyskiwane ze ścieków wyprzedzają symptomy zachorowania człowieka o około 5 dni, więc monitoring ścieków to genialne narzędzie prognostyczne!
Gdy nie ma już obowiązkowego testowania, nie ma obowiązku zgłaszania zachorowania i statystyki COVID stają się wyłącznie poglądowe, władze Warszawy wykorzystały wiarygodne narzędzie i wcześniej wiedzą, kiedy może nastąpić gwałtowny wzrost zachorowań na COVID-19.
- Ścieki nie kłamią – oświadczyła wiceprezydent Renata Kaznowska. I zamierza w przyszłości „wycisnąć” z tych miejskich nieczystości jeszcze więcej naukowych danych. Na przykład badać zawartość plastiku, który połykamy mimowolnie, jadając pokarmy z plastikowych opakowań.
Ścieki nie kłamią, ale też niepokoją. Bo od początku lipca w warszawskich nieczystościach jest w nich coraz więcej DNA wirusa SARS-CoV-2. To znaczy, że kolejna fala zachorowań na COVID zbliża się do Warszawy wielkimi krokami. A systemowego sposobu walki z COVID, po dwóch latach pandemii, wciąż w kraju brak…
Przeczytaj inne felietony z cyklu Kraj o Warszawie:
Zero Trzaskowskiego robi wrażenie