Policjanci udali się na ul. Bruzdową, gdzie według ustaleń miał mieszkać narkotykowy diler. Gdy zbliżali się na miejsce zauważyli mężczyznę siedzącego w samochodzie. Nagle kierowca otworzył drzwi pasażera i wyrzucił przez nie czarną saszetkę. Ta wylądowała kilka metrów od pojazdu. - W trakcie czynności 44-latek zameldowany na jednej z wilanowskich osiedli twierdził, że parkuje w tym miejscu, ponieważ chwilowo mieszka w samochodzie i na tej ulicy czuje się bezpiecznie. Nie przyznawał się, żeby wyrzucał cokolwiek z samochodu - relacjonuje podkom. Robert Koniuszy.
To jednak nie przekonało funkcjonariuszy, którzy sprawdzili zawartość saszetki. 44-latek okazał się oszustem. - Wewnątrz znajdowała się spora ilość woreczków foliowych z zapięciem strunowym, kieszonkowa waga elektroniczna ze śladową ilością białego proszku na powierzchni, notes z kartkami zapisanymi treścią, z której można było przypuszczać, że jego właściciel mógł zajmować się dystrybucją środków odurzających oraz trzy woreczki substancją w postaci białej masy, kremowych kryształków oraz kilkumilimetrowych kolorowych listków - poinformował Koniuszy.
Badania potwierdziły, że znalezione substancje to mefedron, LSD oraz amfetamina. W trakcie przeszukania auta odnaleziono również 15 tys. zł w gotówce. 44-latek usłyszał zarzuty posiadania znacznej ilości narkotyków i został tymczasowo aresztowany. Za kratkami może spędzić nawet 10 lat.
Polecany artykuł: