Skwer na Szymanowskiego, okolice pl. Hallera i Szanajcy na Pradze-Północ, Mińska na Pradze-Południe, Nowolipie i Ogrodowa na Woli. To adresy, gdzie w ostatnich tygodniach poleciały wióry spod ścinanych drzew. Mieszkańcy pytają dlaczego informacje o tym kto, gdzie i dlaczego wycina drzewa nie są publikowane np. na stronie urzędu miasta.
- Gdzie się nie spojrzy, tam ścięte drzewo. To plaga. Czym mamy oddychać w tych murach? Pamiętam te drzewa z dzieciństwa, jak rosły. Piękne lipy. Od niedzieli zostało po nich tylko wspomnienie... – nie kryje żalu Henryka Tokarska (66 l.), mieszkanka kamienicy przy ul. Mińskiej, gdzie właśnie ścięto kilkanaście zdrowych drzew. Deweloper postawi tu apartamentowiec. Nie ma dnia, żeby mieszkańcy nie alarmowali nas o wycince.
- W środę przy Fieldorfa w okolicy Tesco wycięto kilkadziesiąt drzew. Może nawet więcej. To były zdrowe drzewa! - denerwuje się Piotr Barański (69 l.), emeryt z Gocławia.
Miasto po każdym wycięciu tłumaczy, że zamiast starych drzew, zostaną posadzone nowe. Ale warszawiacy nie mają złudzeń.
- Wycina się kilkudziesięcioletnie, a sadzi młodziutkie wątłe patyczki. Nie dostarczą nam tyle tlenu i cienia ile te stare. Zanim urosną, o ile przetrwają, minie wiele lat - mówi Malwina Banasiuk, mieszkanka Pragi-Północ (36 l.).
Mieszkańcy mają też żal do urzędników, że wycinki bardzo często obejmują te najbardziej zaniedbane dzielnice.
- Nie mamy ogrzewania, kamienice się sypią, w wielu z nich nie ma nawet toalet. A oni jeszcze nam drzewa wycinają! - nie kryje zdenerwowania Henryka Tokarska.
Zapytaliśmy w ratuszu ile drzew od początku tego roku trafiło pod topór. Urzędnicy na razie liczą. Chętniej podają natomiast inną liczbę: - Tej wiosny posadzimy w Warszawie tysiąc drzew - zapowiada Justyna Glusman (45 l.), dyrektor-koordynator ds. zieleni.
Ratusz pracuje też nad systemem, który pozwoli pokazać mieszkańcom na mapie informacje o tym, gdzie i ile drzew ma być wyciętych. Taki system informacji o wycinkach będzie wdrożony najprawdopodobniej późną jesienią. Bazę danych będzie prowadziło Biuro Ochrony Środowiska.
- To, że będę wiedziała gdzie będzie wycinka nie sprawi, że jej nie będzie. Może czas, żeby warszawiacy powiedzieli "dość degradacji zieleni w mieście!"? - pyta pani Henryka.