Muzyk - prosił o nieujawnianie nazwiska - został skazany za "zakłócanie spokoju mieszkańcom bloku". A dokładnie - dwojgu mieszkańców. Nie podobało im się, że przygotowując się do występów ćwiczył grę przez 2-3 godziny dziennie.
Czytaj także: Koniec kina Praha. Kultowe kino prawobrzeżnej Warszawy niespodziewanie zamknięte!
Przeszkadzało to tylko tym osobom - ani inni mieszkańcy budynku, ani notorycznie wzywani policjanci nie stwierdzili, aby dźwięki dobiegające z mieszkania pianisty były zbyt głośne. Mimo to doszło do rozprawy, a wśród zarzutów, oprócz "zakłócającej spokój gry na fortepianie" pojawiło się także "zmywanie naczyń, wyciąganie naczyń ze zmywarki oraz chodzenie w podkutym obuwiu” i temu podobne.
Czytaj także: Rozejrzyj się! Ruszyła akcja "Wiersze w mieście"! [AUDIO]
Polecany artykuł:
Oczywiście, nie wszyscy muszą znać,a tym bardziej lubić muzykę Liszta, Beethovena czy Chopina, ale czy profesjonalne jej wykonanie można nazywać "zakłócaniem spokoju"? Jeśli chodzi o pozostałe zarzuty, trudno traktować je poważnie. A jednak w Sądzie Rejonowym w Piasecznie zapadł wyrok skazujący. - Sędzia w uzasadnieniu ustnym stwierdziła, że większość społeczeństwa nie chce i nie lubi słuchać tej muzyki, w związku z tym powinienem się wstydzić, że ją uprawiam. Ten wyrok powinien mieć walor wychowawczy dla mnie, żebym więcej nie dopuszczał się takich czynów - mówi skazany na grzywnę muzyk.
Czytaj także: Język migowy na UW. To pierwszy taki kierunek w Polsce! [AUDIO]
Można mieć różny stosunek do muzyki, a tym bardziej muzyki poważnej. Jednak uznanie przez sąd gry na fortepianie jako "czynu nagannego, wywołującego uczucie odrazy i oburzenia" samo w sobie budzi oburzenie, a na pewno wstyd i zażenowanie. Wyrok jest nieprawomocny, a muzyk oczywiście się od niego odwołał.