Średnio latem legionowski WOPR interweniuje blisko 200 razy. Bywa, że kilka razy w ciągu dnia trzeba wyciągać z wody topielca.
Maykel może płynąć do topiącej się osoby nawet pół kilometra w wodę. Jeśli jest sam, chwyta zębami za rękę topielca i z bezwładnym ciałem rusza na brzeg. Jeśli jest z nim ratownik, pomaga holować nieszczęśnika robiąc za „silnik”. Wówczas ratownik nie musi się trudzić rozgarnianiem wody, wystarczy, że jedną ręką trzyma topielca, jedną przytrzymuje psa.
W przypadku, gdy ofiara na środku jeziora lub rzeki jest przytomna, może sama złapać się uchwytów kamizelki, w którą ubrany jest pies i w ten sposób dać się uratować.
Nowofundlandy są niezwykle cierpliwymi i silnymi zwierzętami. Nie przejmują się, gdy ktoś chwyta ich za sierść, co w przypadku topielca może być częstym zachowaniem.
- Maykel jest w stanie sam holować średniej wielkości motorówkę, jeśli na przykład się zepsuje - mówi Agata Izdebska (39 l.), która jest niezwykle dumna ze swojego pupila.
Co ciekawe, obciążony takim balastem nowofundland nie pływa pieskiem. - Ponieważ ta rasa ma specjalnie ukształtowaną obręcz barkową, przy obciążeniu rozgarnia wodę tak, jakby pływał kraulem. Jak prawdziwy ratownik – opowiada Agata Izdebska.