Mężczyzna po raz pierwszy zadzwonił do emerytki na początku września. Poprosił kobietę, by ta wypłaciła wszystkie swoje oszczędności, co miało uchronić ją przed szajką, a policji dać dowód na oszustwo. W ten sposób mieszkanka Śródmieścia straciła prawie 50 tysięcy złotych.
Kilka dni później, telefon zadzwonił ponownie. Tym razem oszust poprosił o ponad 100 tys zł. ale emerytka już wiedziała, że to oszustwo. Dlatego zgodziła się wziąć udział w prawdziwej prowokacji. Całą rozmowę z oszustem nagrano.
Mężczyzna tłumaczył kobiecie, gdzie ma iść i co ma mówić. Przestrzegał, że w banku pracują bandyci i zabronił podania prawdziwego powodu wypłaty pieniędzy. 32-latek wielokrotnie straszył emerytkę, że za brak współpracy grożą paragrafy i cytował fałszywe przepisy kodeksu karnego.
Ostatecznie mężczyzna wpadł, kiedy przyszedł do jej mieszkania, by odebrać gotówkę. 32-latek usłyszał zarzut usiłowania oszustwa za co grozi osiem lat więzienia. Został też objęty dozorem policyjnym.