Wszystko wydarzyło się około godz.6 między stacjami Warszawa Zoo i Warszawa Praga, na wiadukcie kolejowym przy rondzie Starzyńskiego. Jadący od strony Dworca Gdańskiego do Ciechanowa skład Kolei Mazowieckich wjechał pod prąd na tor numer 1. W tym czasie na stację Zoo miał wjeżdżać skład Szybkiej Kolei Miejskiej. Maszynista SKM-ki, widząc, co się dzieje, 150 metrów przed stacją całkowicie zatrzymał maszynę. - Wybiegł ze swojej kabiny i zaczął krzyczeć do pasażerów, by kładli się na podłogę - mówi Magdalena Lerczak, rzeczniczka Szybkiej Kolei Miejskiej. Tylko dzięki jego przytomności nie doszło do prawdziwej katastrofy. Lekko ranne zostały dwie osoby. Jak to możliwe, że pociągi jadące z przeciwnych kierunków znalazły się na jednym torze?
- W związku z budową Trasy Toruńskiej zamknięty jest tor numer 2. Maszynista wjechał na tor sąsiedni, czyli numer 1 - wyjaśnia Krzysztof Łańcucki, rzecznik PKP Polskie Linie Kolejowe. Jedna z prawdopodobnych wersji, którą biorą pod uwagę przedstawiciele komisji ds. wypadków kolejowych, jest taka, że maszynista Kolei Mazowieckich wjechał tam na czerwonym świetle. Prokuratorzy pracowali do późnego popołudnia.
- Zabezpieczaliśmy ślady na miejscu zdarzenia, jednocześnie też trwały przesłuchania świadków. W najbliższych dniach powołany będzie biegły, który odczyta zapisy z czarnych skrzynek pociągów. Wtedy będzie można powiedzieć więcej o przyczynach tego zdarzenia - wyjaśnia Renata Mazur z Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Komisja ma na to 30 dni.