Temu procesowi od początku towarzyszyły łzy. Na oznakowanym przejściu dla pieszych w wigilijną noc 2017 r. zginęły trzy kobiety. Wracały z pasterki. Wjechał w nie 22-letni wówczas Grzegorz W., który pędził prawie 100 km/h w miejscu gdzie powinien był jechać 60km/h. Zmiótł z drogi 70-letnią Jadwigę K. i 43-letnią Wiolettę O., oraz 16-letnią Angelikę Zbrzeźniak. - Skazuję Grzegorza W. (24 l.) na 4 lata pozbawienia wolności i 4 lata zakazu prowadzenia pojazdów samochodowych. Wyrok ma prewencyjny charakter - mówił sędzia Robert Żak. Wziął pod uwagę, że mężczyzna był wcześniej niekarany. Obecne na sali rodziny ofiar przyjęły jednak wyrok sądu z oburzeniem. - Za psa się dostaje więcej! – mówiła dławiąc łzy pani Krystyna, siostra najstarszej z ofiar.
Matka 16-letniej Angeliki również nie kryła złości.
- Czuję nienawiść do tego człowieka. Moje dziecko nie żyje, bo pędził jak szalony. Nie wybaczyłam i nigdy nie wybaczę. Taki wyrok to kpina z ofiar. Na pewno będę starała się o apelację – mówiła przed salą sądową Katarzyna Zbrzeźniak (40 l.), mama Angeliki. Prokurator wnioskował o 6 lat pozbawienia wolności dla Grzegorza W. - Po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku podejmiemy decyzje o ewentualnej apelacji – oświadczył prokurator Damian Zawadka. Co ciekawe apelację zapowiada również pełnomocnik oskarżonego. - Jest szereg okoliczności łagodzących. Mój klient miał przed wypadkiem nieposzlakowaną opinię. Był zawodowym kierowcą bez najmniejszego wykroczenia na koncie. Dla niego to też jest tragedia. – przekonuje mec. Ewa Radlińska. Grzegorz W. nie pojawił się na ogłoszeniu wyroku.