Od wielu tygodni obserwuję wojenkę między władzami Warszawy a wojewodą mazowieckim toczoną wokół szpitala Południowego. Ta wojenka może byłaby i ciekawa, gdyby nie była tragiczna a w tle nie było umierających na covid ludzi!Od wielu tygodni wojewoda Konstanty Radziwiłł mówi w sprawie szpitala na Ursynowie jedno, wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska, odpowiedzialna za służbę zdrowia – mówi drugie. Wojewoda chciał otwierać szpital dla pacjentów z covid jeszcze w styczniu, władze Warszawy postawiły na swoim i uruchomiły go w lutym. Każdy robił swoje, ale szpital Południowy w bólach jakoś powstał, nawet w błyskawicznym tempie został uruchomiony i zaczął przyjmować pacjentów z koronawirusem (choć nie bez problemów, bo zdarzały się niepotrzebne konflikty i kolejki). Miejscy urzędnicy odwalili – trzeba przyznać - ogrom roboty, by zatrudnić lekarzy i pielęgniarki. Nagłaśniali gdzie mogli, że tego personelu brakuje. Narzekali przy tym, że szpital na Stadionie Narodowym podbiera im pacjentów i winduje stawki.
Skąd brać lekarzy na Południowy
Dziś szpital na Stadionie ma około 300 pacjentów (z planowanych ok. 1000), szpital na Ursynowie – 60 z planowanych 200. Kłopoty personalne obu placówek się nie kończą, ale rządowi ta miejska uwiera jakoś bardziej. Wojewoda – zamiast siadać bezpośrednich rozmów, przez dłuższy czas porozumiewał się z ratuszem za pomocą komunikatów (dla niewtajemniczonych – to ten sam korytarz w urzędzie miasta!). Z dnia na dzień kazał miejskim szpitalom przekształcać kolejne oddziały w covidowe, a w tych okrojonych z lekarzy miejskich placówkach szukał personelu do Południowego, przekonywał przy tym, że współpracy z miastem brak a urzędnicy nie radzą sobie z problemem.
Przełom w stosunkach: wojewoda - prezydent
Ale w tym tygodniu w stosunkach wojewody i władz Warszawy nastąpił jakiś przełom – widoczny nawet dla nas, dziennikarzy, choćby w sposobie mówienia poszczególnych urzędników. Duża rzecz w końcu: urzędnik rządowy dogadał się z warszawskim urzędnikiem samorządowym! Na szczerym – ponoć – spotkaniu wygarnęli sobie wszystkie błędy i bolączki. Wojewoda udostępnił bazę lekarzy, z których można próbować rekrutować obsadę szpitala Południowego, pomagał, doradzał. Miastu udało się podpisać ponad 200 umów z lekarzami i pielęgniarkami. I w momencie kiedy wiceprezydent Warszawy obwieściła mediom, że od kwietnia szpital Południowy „rusza z kopyta”, minister zdrowia Adam Niedzielski oświadcza, że jest źle i zabiera miastu nadzór nad tą placówką. Powołuje w Południowym komisarza (formalnie rządowego pełnomocnika), a zostanie nim… skonfliktowana z miastem była prezes Południowego (czyli formalnie Solca). Panie ministrze – niektórzy po prostu nie potrafią dotrzymać kroku kobiecie-cyborgowi, za jaką uchodzi Renata Kaznowska – i odchodzą. To nie grzech. Błędem jest kazać im wchodzić do tej samej rwącej rzeki, w której niedawno niemal nie utonęli.
Teraz już tylko pytania...
Zrozumiałabym tę decyzję o komisarzu jeszcze miesiąc temu. Ale teraz? O co w tej wojence chodzi, panie ministrze? O stołki czy o nowe miejsca dla chorych na covid? Czy na pewno o dobro pacjentów? Skąd radykalna decyzja w momencie, gdy między wojewodą a ratuszem nastąpiła odwilż w wojennych stosunkach? Czy to takie straszne, że rządowi przedstawiciele w osobie wojewody Konstantego Radziwiłła mogą dogadać się z wrażą ekipą w Rafała Trzaskowskiego w ratuszu? Czy bardziej przeraziła pana ministra groźba sukcesu miasta na polu antycovidowej logistyki? Dlatego znów trzeba było wbić kij w mrowisko? Odpowiedzi na te pytania, mam nadzieję, padną wkrótce...
Izabela Kraj
Izabela Kraj jest wiceszefową Działu Warszawskiego "Super Expressu", dziennikarką zajmującą się sprawami warszawskimi od ponad 20 lat, wcześniej w "Expressie Wieczornym", "Życiu Warszawy" i "Rzeczpospolitej", autorką wielu publikacji o stołecznym samorządzie, inwestycjach czy miejskich aferach, autorką książki o Muzeum Powstania Warszawskiego (Wielkie Muzea. Muzeum Powstania Warszawskiego) czy współorganizatorką Super Spacerów z SE po Warszawie.