- To draństwo i niesprawiedliwość. Zamiast swojego, zastaję inne auto, nieukarane nawet mandatem - załamuje ręce Roman Migdał (56 l.). - Nie pamiętam numeru rejestracyjnego, dokumenty zostały w środku - mówi załamany mężczyzna. Chciał sprawić rodzinie sympatyczny wypad do zoo, a skończyło się niemiło. Teraz z wyczerpanymi po pięciu godzinach spaceru dziećmi, wnukami i wózkiem musi jakoś dojechać do centrum. A tam odebrać samochód i suto zapłacić za holowanie - prawie 500 złotych. A miejsc, gdzie legalnie można zaparkować, jest pod zoo zdecydowanie za mało. Podobnie jak strażników miejskich, ale nie tych polujących na kierowców, ale patrolujących pobliski park Praski.
WARSZAWA: Czystki pod zoo
2012-07-30
3:00
Straż miejska wie, jak się szybko obłowić! Kiedy tylko przychodzi weekend, patrole robią nalot pod zoo. Wlepiają mandaty jak leci kierowcom, którzy zostawiają auta na Wybrzeżu Helskim, choć wiadomo, że to jedyne miejsce do parkowania w okolicy. Niektóre auta zostały odholowane, dlatego kierowcy po miłej wizycie w ogrodzie przeżywali szok.