Garwolin. Kombajn zmiażdżył Wacława na oczach brata
To historia, od której włos jeży się na głowie. Wacław A. z Garwolina gdy tylko mógł pomagał swojemu bratu na roli. Pan Mirosław prowadzi duże gospodarstwo rolne w pobliskiej Dąbrówce. Maszyny rolnicze, które posiada są jego oczkiem w głowie. Rok wcześniej zauważył, że w kombajnie jest jakiś defekt i nie działa tak, jak powinien. Poprosił więc o pomoc swojego brata Wacława, który miał niezwykły dryg do mechaniki.
Przeczytaj również: Byk wbił Leszkowi róg w głowę. Rolnik z Nowej Wsi walczy o życie [ZDJĘCIA]
Nic nie zapowiadało koszmaru, jaki się rozegrał. – Zadzwoniłem do Wacka i zapytałem czy rzuci swoim fachowym okiem na prowadnice kombajnu. Zgodził się i już następnego dnia rankiem zameldował się na moim podwórku – opowiada w rozmowie z „Super Expressem” pan Mirek. – Podłączyliśmy traktor i Wacław zaczął wszystko przeglądać. Ja poszedłem na chwile do domu, by przynieść bratu wody. W tym czasie usłyszałem potworny krzyk. Wybiegłem na zewnątrz i zobaczyłem, że kombajn wciąga brata. Sąsiad, który był niedaleko starał się trzymać Wacka za koszulkę lecz nie dał rady, ja w tym czasie błyskawicznie wyrwałem kluczyki i silnik po chwili zgasł. Wacek do połowy tkwił w maszynie i nie dawał znaku życia – powiedział załamany rolnik.
Maszyna go zmiażdżyła
Na podwórku pojawiło się kilka osób, by pomóc mi w ratowaniu brata. - Nie dało się go wyciągnąć, niebieska koszulka w której pracował była porwana i zwisała na wale. Po prostu maszyna rozebrała i zmiażdżyła go – opisuje łamiącym się głosem.
Wacław A. trafił do szpitala w Warszawie. Lekarze przegrali walkę o jego życie. Co prawda po czterech dniach leczenia odzyskał przytomność lecz była to tylko chwila. Pan Wacław zmarł po trzech tygodniach w wyniku wewnętrznych wylewów.
"Nigdy w życiu sobie nie daruję"
Brat Mirosław nie może się otrząsnąć po tym tragicznym wypadku. Zarzuca sobie, że to jego wina. – Gdybym nie prosił go o pomoc i nie poszedł po wodę nie doszłoby do tego wypadku. Nigdy w życiu nie daruję sobie tego, że zostawiłem Wacka samego przy pracującym kombajnie – podkreśla ocierając z policzków łzy rozpaczy.