Rana zadana przez ukochaną osobę jest tą, która boli najmocniej. Dariusz M. nie mógł znieść, że jego żona rozgląda się za innymi mężczyznami. - W ich związku od początku nie było dobrze. Kłócili się non stop. Dochodziło też między nimi do bójek. Darek wiecznie miał do niej pretensje, że patrzy na innych facetów- mówi pani Urszula, matka mordercy. W końcu postanowił z tym skończyć. W nocy ze środy na czwartek w mieszkaniu przy Tarchomińskiej zadźgał swoją żonę i synka. Potem zadzwonił do syna z pierwszego małżeństwa i poinformował go, że zrobił coś okropnego.
PRZECZYTAJ O Groza w Siedlcach! Aktywne ładunki wybuchowe pod nosem policji
Następnie wsiadł w samochód i pojechał do Lipna. Tam pożegnał się z siostrami i w miejscowym lasku powiesił się na drzewie. Rano policja znalazła zakrwawione ciało Sary i jej synka Dominika w mieszkaniu na 4 piętrze. Jak twierdzą sąsiedzi mężczyzna już od dłuższego czasu zachowywał się dziwnie. - Był bardzo nadpobudliwy i czepiał się wszystkiego. W mieszkaniu słuchać też było kłótnie – opowiada jedna z sąsiadek.