Marsz Niepodległości 2024. Odchody na ulicach Warszawy i rozlany cuchnący środek na dziki
Marsz Niepodległości 2024 zgromadził w stolicy liczne grono osób z całej Polski. Według danych ratusza, ulicami Warszawy przeszło ok. 90 tys. osób. Organizatorzy wydarzenia podają natomiast, że w zgromadzeniu wzięło udział 250 tys. ludzi. Taką informację zamieścił w mediach wiceprezes Ruchu Narodowego, Aleksander Kowaliński. Bez względu na to, które dane są bliższe prawdziwej frekwencji, Rafał Trzaskowski przyznał, że tegoroczny marsz zgromadził większą liczbę uczestników, niż w roku poprzednim. I choć świętowanie odzyskania niepodległości w 2024 r. przebiegło dość spokojnie, tzn. odbyło się bez podpalenia Empiku czy wrzucenia płonącej racy do mijanego na trasie mieszkania, nie zabrakło niechlubnych elementów. "Na trasie Marszu rozlano hukinol, aby obrzydzić tysiącom polskich patriotów świętowanie polskiej niepodległości. Gratulujemy pomysłowości. Marsz przejdzie, ale smród w Warszawie pozostanie!" - przekazali w mediach organizatorzy. Kto jednak naprawdę rozlał śmierdzący środek na dziki - nie wiadomo.
Końskie łajno na trasie Marszu Niepodległości
Widok warszawskich ulic w trakcie i po Marszu Niepodległości nie napawał bowiem radością i optymizmem. Już zaraz po rozpoczęciu zgromadzenia ktoś wysypał na jezdnię... końskie łajno. Odchodów było na tyle dużo, że nieostrożnym uczestnikom zdarzyło się w nie zwyczajnie wdepnąć. Inni, idący na trasie marszu, musieli przez nie przeskakiwać, by ocalić swoje obuwie przed spotkaniem z ekskrementami. Trzeba uczciwie przyznać, że końskie łajno to mało atrakcyjna i patriotyczna sceneria. Ponadto, po ulicach walały się puszki po piwach, zużyte race, czy butelki po "małpkach". Opróżnione przez patriotów puste flaszki po alkoholu wysypywały się także z koszy na śmieci. Wszak ciężko świętować odzyskanie niepodległości bez odpowiedniej zaprawy, a i temperatura w Warszawie niska (z winy Trzaskowskiego, jak wszystko inne - krzyczeli uczestnicy przemarszu), trzeba więc było jakoś się rozgrzać. Najbardziej szokujący był jednak jeden widok - ściana przy Moście Poniatowskiego umazana... ludzkim kałem. Przy fekaliach natomiast stała - a jakże - butelka po wódce i puszka po piwie. Ciężko więc mówić o zachowaniu elementarnych zasad kultury i utrzymaniu minimalnego porządku. I choć na tegorocznym pochodzie niepodległościowym w stolicy nikomu nie stała się krzywda, złamano wiele obowiązujących zakazów, m.in. ten dotyczący odpalania rac czy petard. Pozostaje mieć nadzieję, że Warszawa doczeka się kiedyś prawdziwe spokojnych obchodów 11 listopada.
GALERIA. Dlaczego na Marszu Niepodległości 2024 w Warszawie tak śmierdziało? Końskie łajno to nie wszystko. ZOBACZ ZDJĘCIA: