Trybunał Konstytucyjny podczas obrad uznał, że aborcja w w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją. Orzeczenie wywołało ogromną burzę. Na ulice Warszawy wyszły kobiety. Dołączyli do nich przeciwnicy obostrzeń związanych z koronawirusem oraz przedsiębiorcy. W mieście wybuchła prawdziwa wojna. - To był prawdziwy armagedon. Nie da się tego opisać. Żyjemy w kraju, którym obywatele nie mają nic do powiedzenia tylko ci, którzy siedzą na Wiejskiej. To jest moje ciało i moja decyzja. Moje życie nie będzie zależało od polityków. Zamiast zająć się walką z wirusem, gotują nam kolejne piekło- mówi jedna z kobiet protestujących. Policja użyła gazu wobec demonstrantów. W starciach ucierpiało wiele osób. I jak się okazuje to dopiero początek wojny. Za kobietami stanął murem sam prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. - Nie ma zgody na piekło kobiet, które funduje PiS. Jestem tu jako prezydent Warszawy. Sprawdzam, czy jest bezpiecznie. Wczoraj widziałem tłumy wzburzonych ludzi, pojawiały się niecenzuralne słowa, trudno się dziwić, bo emocje są nieprawdopodobne – mówił podczas protestu prezydent stolicy, Rafał Trzaskowski. Apelujemy do rządzących. Czy w naszym kraju mało jest problemów?
PRZECZYTAJ KONIECZNIE Protesty w Warszawie. RELACJA NA ŻYWO. Stolica sparaliżowana