Warszawa. Dobiega końca proces w sprawie zabójstwa 84-letniej Jadwigi i 85-letniego Ryszarda
Andrzej P. „Nos” był już karany za przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu, jest związany z grupą ożarowską. W tym procesie jest oskarżony o podżeganie do zabójstwa swoich krewnych.
– Zleceniodawca zabójstwa wiedział, że jego ciocia ma kilka nieruchomości i zaczął od niej je wyłudzać. Kiedy kobieta zorientowała się, że jest oszukiwana i zagroziła policją, wyrodny siostrzeniec wydał na nią wyrok – zdradziła nam kilka lat temu nieoficjalnie jedna z osób pracujących przy śledztwie. Wyrok mieli wykonać Krzysztof Z. (45 l.) oraz Mirosław G. (53 l.) – oskarżeni o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem.
– Andrzej tego nie zlecał. To manipulacje – próbują przekonywać dziennikarza „Super Expressu” krewni oskarżonego. Ale gdy wczoraj media weszły na salę rozpraw w Sądzie Okręgowym dla Warszawy-Pragi, Andrzej P. wystawił w ich kierunku środkowy palec w wulgarnym geście. A chwilę później na wniosek pełnomocnika jednego z oskarżonych sędzia Katarzyna Religa utajniła rozprawę.
Emocji podczas tego procesu nie brakuje. Wcześniej oskarżeni atakowali się i próbowali szarpać na sali sądowej. Mirosław G. złożył bowiem zeznania obciążające pozostałych, stąd jego sytuacja w więzieniu – jak to określił pełnomocnik – „jest specyficzna”. Wnioskował również o utajnienie wyroku.