Nie mają jedzenia, picia ani miejsca do spania. Blisko 200 osób czeka już ponad 12 godzin na wylot z Nowego Jorku do Warszawy. Najpierw ich lot opóźniono bo nad miastem szalała burza śnieżna. Po kilkunastu godzinach pasażerowie weszli na pokład samolotu. Tam czekali kolejną godzinę. Okazało się, że samolot mimo wszystko nie odleci, bo pilotom skończył się czas pracy.
"Zostaliśmy wyproszeni z samolotu. Niektórzy z nas są tu już blisko 20 godzin. Tu są dzieci i osoby starsze. Nikt nam nie podał ani herbaty, ani kawy, ani ciastka, ani koca. Teraz dostaliśmy 4 butelki wody niegazowanej na około 200 osób" - relacjonuje nam jeden z pasażerów Borys Malański.
"Kolejny lot mamy dopiero za około 14 godzin" - mówią pasażerowie. Wszyscy są mocno zdenerwowani na PLL LOT. Jak mówią, są pozostawieni sami sobie, bo polski przewoźnik nie zaopiekował się nimi. Od przedstawicieli przewoźnika usłyszeli, że jeżeli chcą mogą szukać noclegu ale na własną rękę. Nie mają dostępu do bagażów, bo te są zamknięte w samolocie.
"Tych bagaży z samolotu nikt nam już nie wyda, bo pracownicy którzy są za to odpowiedzialni już nie pracują. Tak więc nasze bagaże są zamknięte w samolocie na następne kilkanaście godzin. A tam są wózki dla małych dzieci, pieluszki, jedzenie" - dodaje Malański
Rzecznik PLL LOT pasażerów przeprasza, ale jak dodaje przewoźnik nie ma możliwości im teraz pomóc. "Miejsc w hotelach po prostu nie ma, dlatego że przy tak dużej liczbie odwołanych rejsów te miejsca są po prostu zajęte" - mówi Adrian Kubicki z PLL LOT.
Pasażerom pozostaje więc jedynie czekać, a po powrocie do kraju mogą ewentualnie składać reklamację.
NAGRANIE Z LOTNISKA