Czy stare śmiercionośne tramwaje znikną z Warszawy?
Minął miesiąc od potwornego wypadku w Warszawie, w którym zginął czteroletni chłopczyk przytrzaśnięty przez drzwi tramwaju starego typu, tak zwanej stopiątki. Dochodzenie w tej sprawie wciąż trwa, a my pytamy tramwajarzy czy jest szansa, że w niedalekiej przyszłości uda się odzłomować flotę i z warszawskich torowisk znikną śmiercionośne składy, które aktualnie stanowią ponad 20 procent wszystkich tramwajów. Urzędnicy zapewniali przecież, że systematycznie zastępują kanciaste tramwaje nowymi, koreańskimi Hyundaiami. Okazuje się, że całkowita wymiana staruszków może nie nadejść prędko.
Ile jeszcze stopiątki będą jeździły po warszawskich torach?
- Nie można z dnia na dzień, bez zmniejszenia ilości kursów, wycofać wszystkich stopiątek. Najstarsze egzemplarze, w miarę tego jak przychodzą nowe tramwaje z Hundaia, są wycofywane. Natomiast biorąc pod uwagę harmonogram i środki, które mamy do dyspozycji, jeszcze przez dobrych kilka lat stopiątki będą po Warszawie jeździły – powiedział w rozmowie z „Super Expresem” Konrad Niklewicz, wiceprezes spółki Tramwaje Warszawskie.
NIE PRZEGAP prowokacji dziennikarki "SE", którą przeprowadziła w tramwaju starego typu
Hyundaie mają półroczne opóźnienie
A jak idą dostawy nowych „koreańczyków”? Tu kolejna niespodzianka… Zgodnie z umową 123 tramwaje mają być dostarczone do końca maja 2023 roku. Tak się jednak nie stanie. - Producent dwukrotnie nas poinformował, że ma problemy z frachtem. Oznacza to opóźnienie dostawy o kilka miesięcy – dodał wiceprezes. Jak się dowiedzieliśmy firma Hyundai Rotem Company zgłosiła problem z dostawą niezbędnych do produkcji tramwajów komponentów, a jej pracownicy chorowali. W związku z tym termin dostawy tramwajów został przesunięty o pół roku. Biorąc pod uwagę, że miesięcznie do stolicy przyjeżdża średnio 8 sztuk, na czas może nie dotrzeć nawet 48 niskopodłogowych tzw. „Hultajów”. Do tej pory Koreańczycy dostarczyli 39 sztuk.