Kamienica przy Łochowskiej 38 na Pradze-Północ okryła się złą sławą, kiedy okazało się, że miasto o mały włos oddało ją nieżyjącemu od kilkudziesięciu lat właścicielowi. W marcu jednak komisja weryfikacyjna cofnęła decyzję reprywatyzacyjną. To jednak nie rozwiązało problemów jej mieszkańców. Już trzy lata temu sąd wydał wyrok eksmisji Edyty Kowal (40 l.) z dwoma synami do innego mieszkania. Przy Łochowskiej bowiem normalnie żyć się nie da. Ale pani Edyta mieszka tam nadal! Tylko… już bez dzieci.
- Dzielnica do tej pory nie wskazała mi żadnego innego lokalu. W międzyczasie moje dzieci trafiły do domu dziecka, bo w zimnie, bez łazienki i ciepłej wody nie da się normalnie funkcjonować – mówi pani Edyta. Fabian (10 l.) i Maks (14 l.) ciągle pytają kiedy będą mogli wrócić do mamy. - Ja codziennie wylewam łzy, ale dom dziecka odmawia powrotu moich dzieci ze względu na złe warunki – żali się mieszkanka Łochowskiej.
Czy dla urzędników naprawdę ważniejsza jest reprywatyzacja niż los biednej kobiety?! Urzędnicy tłumaczą, że mieszkanka Łochowskiej ma zadłużenie w opłatach. A to uniemożliwia wskazanie innego mieszania.
- Zadłużenie wynosi ponad 40 tys. zł. Jeśli lokatorka podpisze porozumienie o spłacie zadłużenia i umorzeniu części zaległości, to przyspieszy realizację wyroku eksmisyjnego i poprawę jej warunków bytowych – stwierdza rzecznik urzędu dzielnicy Praga-Północ Karol Szyszko. - A skąd ja mam wziąć takie pieniądze? - załamuje ręce mama Maksa i Fabiana.