10 letni Filip urodził się w Polsce. Ale niemal zaraz po urodzeniu – w 2012 roku jego ojciec dostał kontrakt w Niemczech. Rodzina wyjechała więc zagranicę. - Pojechałam, bo nie wyobrażałam sobie małżeństwa na odległość. Ale mąż zaczął wszczynać awantury. Filip bał się go okropnie – opowiada kobieta. Gdy „przez chwilę” było dobrze, pani Ewelina zgodziła się na drugie dziecko. Niestety, po urodzeniu Mai (już w Niemczech) było już tylko gorzej. - Sama wszystko robiłam przy dzieciach i w domu. On przychodził, dręczył nas psychicznie, krzyczał, albo siedział z nosem w komputerze – opowiada kobieta. Przyznaje, że uciekła od niego do Żyrardowa, skąd pochodzi. - Teraz mąż chce mi zabrać dzieci, które są dla mnie całym światem – mówi zapłakana pani Ewelina. Mężczyzna w sądzie niemieckim złożył zawiadomienie o uprowadzeniu dzieci.
Ten nakazał matce wydać dzieci ojcu albo wrócić z nimi do Niemiec. Sąd Okręgowy w Polsce, po zażaleniu kobiety, podtrzymał decyzję niemieckiego sądu. Filip płacze: - Ja nie chcę wracać do Niemiec! Chcę być z mamą i siostrą w Polsce. Nie tęsknię za tatą Boję się taty... – mówił 10-letni chłopiec przed sądem. Ale sąd nie wziął tego pod uwagę. Ojciec Filipa winę zrzucał na matkę. „To nie ojciec ponosi odpowiedzialność za stan psychiczny i emocjonalny chłopca, ale matka, która doprowadziła do obecnej sytuacji. Wyraźnie przedkłada ona chęć realizacji własnych zamiarów ponad rzeczywiste dobro syna...”– napisał w uzasadnieniu wyroku sąd. Sąd Apelacyjny również wydał decyzję na korzyść ojca i nakazał: „zapewnienie powrotu małoletnich dzieci na terytorium Republiki Federalnej Niemiec, zobowiązując matkę do powrotu, względnie do wydania dzieci ojcu w terminie dwóch tygodni”. Kobieta w każdej chwili spodziewa się policji, która odbierze jej synka i córeczkę… W domu pojawił się kurator. Prokuratura w Żyrardowie chce postawić jej zarzuty za to, że nie chce wydać dzieci. - Chcą mnie oskarżyć o przetrzymywanie dzieci i posłać do więzienia. Gdzie mam pójść, żeby mi ktoś pomógł?! - szlocha kobieta. - Ja nie wrócę do Niemiec. Marcin jest nieodpowiedzialnym ojcem i nie oddam mu ich, bo wylądują przy nim w domu dziecka – płacze pani Ewelina.
Napisała w tej sprawie do ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Ten poparł skierowanie wniosku o kasację wyroku. Ale na razie bez rozstrzygnięcia.