Wielkie drzewo runęło na blok na Mokotowie. „Widziałam jak na mnie leci!”
W czwartek (25 lipca) kilkunastometrowa topola runęła na ścianę budynku niszcząc kilka mieszkań. - Ludziom powyrywało futryny okienne ze ścian... Szczęście, że nikt nie zginął! – mówią mieszkańcy. I rzeczywiście, okna i balkony, na które spadły ciężkie konary wyglądają, jak po wybuchu bomby. Dotarliśmy do osób, które na własne oczy widziały upadające drzewo. - Stałam rano na balkonie i piłam spokojnie kawę. Nagle usłyszałam głośny trzask i zobaczyłam, jak topola leci prosto na mnie! - mówi „Super Expressowi” Swietłana Kowalewicz (53 l.). Kobieta w porę uciekła, gałęzie nie zniszczyły jej mieszkania. - To prawdziwy cud! - dodaje nasza rozmówczyni.
Mniej szczęścia miała jednak lokatorka piętro wyżej. - Byłam w domu, w pewnym momencie to drzewo zaczęło lecieć. Był potworny huk. Najbardziej poszkodowani są ci z 4. piętra, pani z parteru no i ja - mówi nam jedna z mieszkanek. W jednym pokoju konary wybiły wszystkie szyby, a balkon wygląda, jak po przejściu huraganu. – Drzewo, które stwarza zagrożenie od razu powinno zostać usunięte! – mówią pozostali mieszkańcy bloku. Dlaczego tak się nie stało?
Drzewo przewróciło się na blok. Spółdzielnia spóźniła się z wycinką?
Administracja osiedla umieściła na klatkach schodowych ogłoszenia. Informowała w nich, że chce drzewo wyciąć, a lokatorzy mogą składać ewentualne uwagi do 22 sierpnia. Z wycinką jednak nie zdążyli.
Mieszkańcy zgłaszali swoje obawy dotyczące drzewa już wcześniej. Tydzień przed dramatem interweniowała nawet straż pożarna. - Zostaliśmy wezwani do oceny zagrożenia. Drzewo było rzeczywiście pochylone, jednak dowódca ocenił, że nie stanowi ono bezpośredniego zagrożenia. System korzeniowy wyglądał na zdrowy, a gałęzie nie były uszkodzone. Wezwano administratora i pouczono go konieczności wypielęgnowania drzewa – powiedział nam st. kpt. Wojciech Kapczyński ze stołecznej straży pożarnej.
Mieszkańcy twierdzą, że drzewo zostało odgrodzone taśmą ostrzegawczą na kilka dni przed katastrofą. Wysłaliśmy w tej sprawie pytania do zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej „Mokotów” i do administracji osiedla. Czekamy na odpowiedź.