Pan Stanisław oddał wózek i zaczęły się problemy
Pan Stanisław w październiku ubiegłego roku wypożyczył elektryczny wózek inwalidzki z wypożyczalni sprzętu GOPS w Kotuniu. Mężczyzna ma problemy z poruszaniem się, więc taki sprzęt był mu potrzebny do codziennego funkcjonowania. Jeździł mim do rodziny, sąsiadów i po najbliższej okolicy.
Przeczytaj też: Na zakończenie roku szkolnego przyjechał autem. Wójt Gostynina z zarzutem kierowania w stanie nietrzeźwości
Senior ładował baterie i garażował wózek w pomieszczeniu gospodarczym na parterze domu. Dbał o niego, chuchał i dmuchał, bo wiedział, że po jakimś czasie będzie musiał zwrócić wózek w takim stanie, w jakim go otrzymał. Co więcej, podpisał regulamin użytkowania, z którego wynikało, że w razie zniszczenia sprzętu będzie musiał pokryć koszty naprawy.
- W marcu postanowiłem zwrócić wózek, bo kupiłem swój za własne pieniądze - opowiada nam inwalida. - Po oddaniu gminnego wózka dostałem telefon, że zepsuły się akumulatory i będę musiał pokryć koszty wymiany, a to wydatek rzędu 2 tys. zł. Jak to dlaczego winę zrzucono na mnie, skoro akumulatory często się zużywają podczas normalnej eksploatacji? - pyta załamany.
Gmina chce pieniędzy za naprawę wózka
Pan Stanisław uważa, że gmina chce wyłudzić od niego pieniądze. - Nie poczuwam się do winy uszkodzenia wózka i nie stać mnie, by płacić za naprawy. Przez tę całą sprawę nie śpię nocami tylko rozmyślam - mówi w rozmowie z „Super Expressem”.
Urzędniczka gminna potwierdziła nam, że wózek jest uszkodzony. - Prawdopodobnie ten pan nie użytkował wózka w sposób prawidłowy, nie zabezpieczył akumulatorów - mówi Grażyna Rybak kierownik GOPS w Kotuniu. - Sprzęt jest na gwarancji, ale akumulatory takiej gwarancji nie podlegają. Jeżeli producent stwierdzi, że to wina użytkownika, to wówczas obciążymy tego pana kosztami nowych akumulatorów - podkreśla.