To było spokojne przedpołudnie. Pani Joanna z dziećmi i siostrą była w domu. - Bawiłam się z maluchami na poddaszu. W pewnym momencie usłyszałam przeraźliwe krzyki. Moja siostra wyjrzała przez okno na parterze i zobaczyła, że dom sąsiada płonie, a ogień przedostaje się na naszą posesje i atakuje drewutnię. Szybko zabrałam dzieci i w tym co mieliśmy na sobie wybiegliśmy z domu poza teren działki – opowiada właścicielka domu. Pani Joanna natychmiast zadzwoniła po swojego partnera. Mężczyzna zjawił się na miejscu błyskawicznie i razem z jej siostrą próbowali ratować dom przed ogniem. Niestety, płomienie były tak ogromne, że nie byli w stanie sobie z nim poradzić. Na miejsce wezwano straż pożarną. - Chwilę przed godz. 12 zostaliśmy powiadomieni przez dyspozytora 112, o pożarze drewnianego domku na ogródkach działkowych w miejscowości Linin. Do akcji skierowaliśmy 9 wozów bojowych. Po przyjeździe na miejsce okazało się, że pali się nie tylko domek z drewna, ale też dach na sąsiednim budynku. Strażacy natychmiast rozpoczęli akcję gaśniczą – informuje mł. bryg. Łukasz Darmofalski z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Piasecznie.
Po ugaszeniu płomieni okazało się, że straty są większe niż przypuszczano. - Straty są naprawdę ogromne. Zniszczony jest cały dach i strych. Do wymiany są okna i instalacja elektryczna. Zalane jest całe piętro, wszystkie sufity i ściany. Dom wygląda jakby przeszło przez niego tornado- tłumaczy zrozpaczona pani Joanna. Rodziny nie stać jest na remont. Dlatego zwracają się z wielką prośbą o pomoc do ludzi wielkiego serca. Na zrzutce https://zrzutka.pl/7rtvbs powstało konto. Każdy kto chce może wpłacić pieniądze. Nie bądźmy obojętni. Sprawmy, by te małe dzieci miały, gdzie mieszkać.