Do redakcji „Super Expressu” w piątek, 1 lipca, przed godziną 16 zadzwoniła zdruzgotana czytelniczka, która załamanym głosem poprosiła dziennikarzy o pomoc. W sąsiedztwie jej domu, przy ul. Dywizjonu 303 na Bemowie, ma miejsce nietypowa sytuacja. - Od około 8.30 rano u sąsiada wyje alarm. Nie było tam żadnego włamania. Ochrona przyjechała na miejsce, ale nie wyłączyła tego okropnego dźwięku – powiedziała kobieta w rozmowie z redaktorem „SE”. Mieszkanka, która ma pod opieką małe dzieci, po całym dniu uporczywego hałasu postanowiła zadzwonić do ochrony. Gdy telefon nic nie wskórał, następny był numer alarmowy 112 i 986. Tu też bezskutecznie… - Potwierdzam, że mieliśmy takie zgłoszenie. Około godziny 14 nasza załoga podjechała na miejsce. Po sprawdzeniu czy na posesji nie ma śladów włamania, funkcjonariusze przekazali informację o uruchomionym alarmie do agencji ochrony. Tu nasza rola się kończy – powiedział „Super Expressowi” Krzysztof Hajdys, rzecznik warszawskiej straży miejskiej.
Policja rozkłada ręce. Bez właściciela się nie da
Praktycznie taką samą odpowiedź usłyszeliśmy od policjantów, którzy również sprawdzili posesję i odjechali. - Bez zgody właściciela nie możemy np. przeciąć jakiś kabli czy odciąć zasilania w budynku. Firma ochroniarska próbuje się skontaktować z gospodarzem, na razie bezskutecznie – skomentował Rafał Rutkowski z sekcji prasowej Komendy Stołecznej Policji.
Właściciel kupił urządzenie od ochrony
Okazuje się, że agencja ochrony, w tym przypadku Solid Security, również ma związane ręce. - Mamy do czynienia z urządzeniami elektronicznymi, które są wykupione od nas. Bez kontaktu z osobą, która je nabyła nie możemy wejść na posesję i rozbroić alarmu. Nasza załoga interwencyjna ma za zadanie jedynie przyjechać na miejsce i sprawdzić czy nie doszło do włamania – wytłumaczył rzecznik Solid Security Krzysztof Lenard.
Zobacz zdjęcia zrobione na osiedlu, na którym od rana wyje alarm:
Cisza nocna, policjanci bezradni
Co więc, jeśli nikomu nie uda się skontaktować z właścicielem posesji, a alarm będzie wył nadal, nawet w nocy? - Jeśli zostaniemy wezwani przez mieszkańców skarżących się na zakłócanie ciszy nocnej, to po spisaniu ich zeznań, będziemy mogli wystąpić z wnioskiem o ukaranie właściciela alarmu. To jedyne co możemy zrobić – podsumował Rafał Rutkowski, policjant z KSP. Zatem okazuje się, że nie ma mocnych na alarm, a mieszkańcom pozostaje czekać, aż właściciel posesji się odezwie. Tylko jak długo ich nerwy wytrzymają taki test?