Warszawa, Bielany. Umierał na chodniku, zareagowali dopiero strażnicy
We wtorek, 28 lutego, przy ul. Kasprowicza na warszawskich Bielanach, przechodniów zaczepiał starszy mężczyzna. Według świadków zdarzenia, emeryt miał być pijany. Przerażeni mieszkańcy zgłosili sprawę do funkcjonariuszy straży miejskiej, którzy natychmiast udali się w wyznaczone miejsce.
– Zastali tam starszego mężczyznę, który trzymając rękę na klatce piersiowej, opierał się o ścianę budynku. Strażnicy nie poczuli od niego alkoholu. Mężczyzna z trudem oddychał, ale zdołał poinformować strażników, że czuje silny ból w klatce piersiowej i jest mu bardzo zimno – przekazał referat prasowy stołecznej straży miejskiej.
Mężczyzna zaczął rozmawiać ze strażnikami. Przekazał im, że szukał pomocy u przechodniów, jednak nikt nie zareagował.
– W pewnym momencie senior zaczął osuwać się na chodnik. Strażnicy wezwali pogotowie ratunkowe – dodają strażnicy miejscy. Mężczyzna został ułożony w pozycji bocznej bezpiecznej na kocu termicznym.
Funkcjonariusze pilnie oczekiwali na przyjazd zespołu ratownictwa medycznego. W trakcie czekania, mężczyźnie zaczęła drętwieć połowa ciała. Senior zaczął tracić przytomność. Z podejrzeniem udaru został przetransportowany do szpitala.
To pewne, gdyby nie jedno zgłoszenie do straży miejskiej, mężczyzna mógłby umrzeć na chodniku.