Tuż po godz. 21 służby miejskie dostały zgłoszenie, że w Wilanowie na wysokości ul. Korzennej i Spiralnej zaczynają przeciekać wały przeciwpowodziowe. Nie było chwili do stracenia. Natychmiast na miejsce pojechały służby mundurowe, żeby jak najszybciej wzmocnić wały workami z piaskiem. W ciągu kilku godzin ułożono ich około 40 tysięcy.
Mimo że do najbliższych zabudowań od przeciekających wałów jest kilkaset metrów, to i tak sytuacja była bardzo groźna. Za sześć godzin miała bowiem do stolicy dotrzeć druga już powodziowa fala kulminacyjna. Gdyby wały nie zostały na czas zabezpieczone, groziły przerwaniem. Wtedy woda zalałaby dużą część Wilanowa, zatapiając piwnice i domy.
Na miejsce co chwilę podjeżdżały kolejne auta ze strażakami. Mundurowi wspólnie ze strażą miejską odgrodzili cały teren, żeby ułatwić prace służbom uszczelniającym wał. Parę minut po godzinie 22 przyjechała też kawalkada aut z więźniami.
- Wał przesiąka we fragmentach na odcinku pół kilometra, ale mamy wystarczające siły do jego zabezpieczenia. Sytuacja jest pod kontrolą. Na razie nie ma decyzji o ewakuacji okolicznych mieszkańców - tłumaczył kpt. Artur Laudy (28 l.) z warszawskiej straży pożarnej. Fala kulminacyjna przeszła przez stolicę w nocy. Według prognoz miała mieć 780 cm, czyli dokładnie tyle, ile poprzednia.