Warszawski odcinek Wisły objęty jest całkowitym zakazem kąpieli. Powodem są zdradliwe, zmienne prądy oraz popularny szlak żeglowny przebiegający blisko lądu. Mimo ciągłych ostrzeżeń, nie brakuje osób, które lekceważą te zakazy, ryzykując swoje życie.
Około południa w niedzielę strażnicy miejscy patrolujący okolice plaży Poniatówka zauważyli mężczyznę walczącego z prądem. Pływak próbował przepłynąć na łachę znajdującą się na środku rzeki. Jednak przecenił swoje możliwości. Znoszony przez prąd, wpłynął na trasę promu rzecznego, który głośnymi sygnałami ostrzegał go przed nadciągającym niebezpieczeństwem. Strażnicy natychmiast ruszyli na pomoc, podejmując mężczyznę z wody na pokład i bezpiecznie odstawiając go na plażę. Ostrzeżony pływak wydawał się zakłopotany, ale obiecał, że więcej nie podejmie prób kąpieli w Wiśle.
Nie minęło wiele czasu, gdy strażnicy ponownie zauważyli kolejną osobę walczącą z nurtem w niemal tym samym miejscu. Zdziwienie ratowników było ogromne, gdy okazało się, że wyczerpanym pływakiem jest ten sam mężczyzna, którego ratowali wcześniej. Tym razem pływak nie był już zakłopotany, wręcz przeciwnie – zapowiadał kolejne próby dotarcia na łachę. Strażnicy wyczuli od niego silną woń alkoholu.
Funkcjonariusze zdecydowali się na bardziej stanowcze kroki. Zamiast ponownie odstawiać mężczyznę na plażę, zabrali go do komisariatu rzecznego. Badanie wykazało, że miał w wydychanym powietrzu 3 promile alkoholu, co kwalifikowało go do odpoczynku w Stołecznym Ośrodku dla Osób Nietrzeźwych. Tam, oprócz wytrzeźwienia, miał szansę na chwilę autorefleksji.