Dramatyczne sceny rozgrywały się na ul. Mickiewicza na warszawskim Żoliborzu, nieopodal domu, w którym mieszka prezes PiS Jarosław Kaczyński. - Mężczyzna chodził po krawędzi dachu niebezpiecznie wychylając się - relacjonuje straż miejska. Jego zachowanie wskazywało, że chce skoczyć. Nie było czasu do stracenia. Kiedy mundurowi wzywali policję, spróbowali podjąć rozmowę z mężczyzną. - W pierwszym momencie nie reagował - relacjonują strażnicy. Na szczęście po chwili jeden ze strażników przekonał zdesperowanego mężczyznę, aby odsunął się od krawędzi. Usiadł wtedy na niewielkim murku.
Kiedy strażnicy myśleli, że sprawa już jest zażegnana, zobaczyli, że coś leci w dół. Chłopak zrzucił swój plecak. Po kilkunastu minutach przed budynek dojechały cztery zastępy straży pożarnej, policja oraz karetka pogotowia ratunkowego. - Kiedy rozmowę z mężczyzną przejął policyjny negocjator, a strażacy rozkładali skokochrony, strażnicy zabezpieczyli teren przed budynkiem - informują strażnicy miejscy. Mężczyzna ostatecznie zgodził się zejść z dachu. Był trzeźwy, jednak wymagał specjalistycznej pomocy. Został zabrany karetką do szpitala.