Marianka urodziła się 8. sierpnia. Pierwszą noc spędziła z mamą, później została zabrana na chwilę na badanie… niestety okazało się, że dziewczynka ma bardzo poważną wadę serca - „HLHS, zespół hipoplazji lewego serca! Moje dziecko ma tylko połowę serduszka!” - czytamy we wpisie.
Marianka trafiła do szpitala w Poznaniu, tam okazało się, że lekarze nie będą w stanie zoperować tak poważnej wady. Rodzina dziewczynki rozpoczęła gorączkowe poszukiwania ratunku.
„20 sierpnia poleciałyśmy awionetką do Warszawy do Centrum Zdrowia Dziecka. Stan córeczki był już na tyle zły, że inny transport nie był możliwy. Tam okazało się, że pierwszą procedurą jaką musi przejść Marianka jest bardzo ryzykowny zabieg Rashkinda polegający na poszerzeniu otworu między przedsionkami serca. Tamtego dnia kazano mi się z nią pożegnać. Widziałam, jak lekarze w pośpiechu zabierają ją na stół operacyjny i zdawałam sobie sprawę, że ona może z niego wrócić. Stałam na korytarzu zalana łzami, a kilkanaście metrów ode mnie moja córeczka walczyła o życie. Zwyciężyła” - opisuje dramatyczne chwile załamana mama. Ten zabieg dał odrobinę cennego czasu dziecku, teraz ten czas się kończy.
Okazało się, że żaden szpital w Polsce nie podejmie się tak ryzykownego zabiegu. Jest jednak nadzieja. „Konieczna jest operacja w Niemczech – bardzo trudna, a w wieku i przy obciążeniu naszej Marianki skrajnie niebezpieczna! Nie możemy już dłużej zwlekać, każdy kolejny dzień oczekiwania to mniejsza szansa na przeżycie naszej córeczki. 8 września, dokładnie w dniu, gdy Marianna kończyła pierwszy miesiąc swojego życia, otrzymaliśmy nadzieję. Udaliśmy się konsultację do prof. Edwarda Malca – tego, który kiedyś w jednym z wywiadów powiedział, że „nie ma beznadziejnych przypadków”. Operacja serca naszej córeczki będzie wielkim ryzykiem, ale on się jej podejmie. Niestety – cena za operację i transport Marianki do Munster jest ogromna. Życie mojego dziecka wyceniono na kilkaset tysięcy!” - pisze mama Marianki. Link do zbiórki: https://www.siepomaga.pl/marianna