Dramatyczna akcja rozegrała się we wtorkowy wieczór na moście Gdańskim. Było ciemno. Minęła godz. 22, a strażnicy miejscy wieźli pijanego mężczyznę do izby wytrzeźwień. Gdy wjechali na most zauważyli młodego mężczyznę. Stał już za barierkami i przygotowywał się do skoku w wiślane odmęty. Jeden ruch dzielił młodego mężczyznę od spotkania ze śmiercią.
Strażnicy wiedzieli, że muszą działać szybko, ale ostrożnie. Poinformowali o zdarzeniu stanowisko dowodzenia oraz policję. Zatrzymali radiowóz i ostrożnie podeszli do desperata. - Mężczyzna był wyraźnie pobudzony. Przyznał, że zamierza skoczyć z mostu by popełnić samobójstwo - relacjonuje Straż Miejska. Funkcjonariusze zaczęli z nim rozmawiać, by odwrócić jego uwagę od desperackiego zamiaru. Po kilku minutach na miejsce dramatycznej akcji przyjechała załoga policji.
Prowadząc rozmowę funkcjonariusze zaczęli się ostrożnie zbliżać do mężczyzny. Jeden niewłaściwy ruch mógłby zakończyć się tragicznie. W pewnym momencie niedoszły samobójca wyraźnie odsunął się od barierki. Gdy stał na moście już tylko jedną nogą, strażnicy miejscy wspólnie z policjantami złapali go za ubranie, wciągnęli na chodnik i obezwładnili.
Kilka minut później na miejsce dotarła też straż pożarna i pogotowie ratunkowe. - Gdy młody człowiek uspokoił się, strażnicy ponownie zaczęli z nim rozmawiać. Mężczyzna wyjaśnił, że ma 18 lat i niedawno przyjechał do stolicy by studiować. Nie podał przyczyny swojej desperackiej próby, ale podziękował funkcjonariuszom, że go uratowali – przekazuje Straż Miejska.
Tym razem udało się uniknąć najgorszego. Niedoszłym samobójcą zajęli się specjaliści. Pogotowie ratunkowe przewiozło go do szpitala.